Europejski rynek motoryzacyjny w 2025 roku przypomina statek miotany między sztormem unijnych regulacji a falami globalnej konkurencji. Z jednej strony Bruksela nadal - choć już z mniejszą wiarą - forsuje wizję „zielonej transformacji”, z drugiej – konsumenci i producenci zmagają się z gospodarczą rzeczywistością, gdzie ceny energii, inflacja i geopolityka dyktują nowe zasady gry. A gdzie w tym wszystkim Polska? Nasz rynek, choć dynamiczny, wciąż pozostaje areną sprzeczności: miłość do używanych auta z importu kontra niechęć do elektryków, chińskie innowacje versus tradycyjny pragmatyzm.
Kara za spaliny, nadzieja w elektrykach
Unijna dyrektywa CAFE (Clean Air for Europe), obowiązująca od stycznia 2025, to prawdziwy miecz Damoklesa dla producentów. Średnia emisja CO2 dla nowych aut ma spaść z 118 g/km do 93,6 g/km, a za każdy gram przekroczenia grożą kary – nawet 100 euro za sztukę, co dla całej branży może oznaczać miliardowe straty. Producenci stoją przed dylematem: podnieść ceny aut spalinowych czy zwiększyć sprzedaż elektryków (EV). Niestety, w Polsce, gdzie udział EV w rynku wynosi zaledwie 3%, druga opcja wydaje się iluzoryczna. Dodatkowo, nowy program „NaszElektryk”, choć oferuje dopłaty do 40 tys. zł, wyklucza firmy flotowe – głównych nabywców EV. Efekt? Producenci mogą ograniczyć dostępność spalinowych modeli na rynku polskim, kierując je tam, gdzie popyt na EV jest wyższy.
Chiński smok w europejskiej gardzieli
Podczas gdy Europa walczy z własnymi ograniczeniami, Chiny wykorzystują lukę, oferując tanie i nowoczesne elektryki. Marki takie jak BYD, MG czy Omoda zdobywają rynek dzięki cenom niższym o 20% od europejskich odpowiedników. W Polsce chińskie auta już teraz stają się coraz bardziej popularne– w grudniu 2023 MG sprzedał 916 sztuk, awansując na 15. miejsce w rankingu marek. Unia odpowiedziała cłami (od 7,8% do 38,1%), ale to jedynie chwilowa tama dla chińskiej ekspansji. Paradoksalnie, to właśnie Chińczycy mogą stać się „zbawcami” europejskiego rynku, wypełniając lukę po wycofywanych spalinowych modelach.
Polska: SUV-y, używki i elektryczne marazm
Polski rynek to królestwo używanych aut – w 2024 roku sprowadzono ich 967,5 tys., o 20% więcej niż rok wcześniej. Dominują SUV-y i crossovery (14 modeli w TOP 20 rejestracji), które wypierają sedany. Nowe auta? Tylko dla nielicznych, a jeżeli już to w leasingu. Rosnące ceny (nawet o 15% z powodu norm emisji) sprawiają, że właśnie leasing i wynajem długoterminowy stają się jedyną opcją dla wielu. Elektryki? Mimo dopłat wciąż traktowane są jak egzotyczny dodatek. Problem to nie tylko ceny, ale i infrastruktura – brak ładowarek to bariera nie do przeskoczenia dla 71% Europejczyków.
Zielony Ład w wersji 2.0 i dialog strategiczny
W styczniu 2025 ruszył unijny Strategiczny Dialog, mający wypracować nową wizję dla europejskiej motoryzacji. Cele? Wsparcie innowacji (autonomiczne pojazdy, AI), dekarbonizacja i modernizacja przepisów. Dla Polski to szansa na pozyskanie funduszy na infrastrukturę ładowania i rozwój technologii bateryjnych. Jednak bez zmian w polityce dopłat i edukacji konsumentów, nawet najambitniejsze plany mogą utknąć w martwym punkcie.
