Wiadomości
Premiery
Testy
Na drodze
E-auto
O leasingu
Porady
Zdjęcia
Filmy
Clacson
Obserwuj nas:

Strona główna/Filmy/Incydent na stacji paliw w Będzinie. Wersja policji vs. relacja chorego

Incydent na stacji paliw w Będzinie. Wersja policji vs. relacja chorego

Redakcja moto.vehis.plAutor

W nocy z 19 października 2025 roku, około godziny 1:30, na stacji paliw w Będzinie rozegrała się dramatyczna scena, która dzieli opinie. Z jednej strony policyjna interwencja mająca na celu ochronę bezpieczeństwa na drodze. Z drugiej relacja mężczyzny zmagającego się z chorobą Parkinsona, który czuje się ofiarą brutalnego ataku. Przedstawiamy obie wersje zdarzenia bez własnych ocen. Nasi czytelnicy sami ocenią co naprawdę się wydarzyło.

Wersja policji

Według oficjalnego komunikatu Komendy Powiatowej Policji w Będzinie, wszystko zaczęło się od niepokojącego zachowania kierowcy Forda. Mężczyzna poruszał się na stacji paliw chwiejnym ruchem, nerwowo i chaotycznie. Świadkowie, w tym pracownik stacji, nabrali podejrzeń, że kierowca jest pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Jeden ze świadków próbował powstrzymać go przed odjazdem, ale kierowca wsiadł do auta i ruszył.

Pracownik stacji zaalarmował trzech mężczyzn, znanych mu z widzenia policjantów będzińskiej komendy, którzy będąc po służbie przebywali akurat na stacji. Funkcjonariusze, świadomi ryzyka wypadków spowodowanych przez nietrzeźwych lub niezdolnych do prowadzenia kierowców, zareagowali błyskawicznie. Mężczyzna już siedział za kierownicą. Aby zapobiec potencjalnej tragedii, podjęli próbę odebrania kluczyków. Kierowca nie współpracował: był pobudzony, odpychał interweniujących i zachowywał się chaotycznie.

W końcu świadkom udało się zabezpieczyć kluczyki i uniemożliwić dalszą jazdę. Na miejsce wezwano patrol policyjny. Badanie alkomatem wykazało zero promili alkoholu. Ratownicy medyczni, po oględzinach, stwierdzili, że objawy mogą wynikać ze stanu chorobowego, ale nie wymagały hospitalizacji.

Okazało się, że to nie pierwsza interwencja wobec tego samego mężczyzny tego dnia. Kilka godzin wcześniej inny patrol zatrzymał go po zgłoszeniu o dziwnym zachowaniu na parkingu (wsiadł do Audi i odjechał w sposób sugerujący wpływ substancji). Był trzeźwy, ale mowa i ruchy były niespójne. Kontakt utrudniony, więc policjanci porozmawiali z jego partnerką. Wyjaśniła, że to efekt choroby. Wydano polecenie aby nie prowadził auta, a kluczyki oddał znajomemu. Kierowca został skierowany na dodatkowe badania lekarskie aby zweryfikować uprawnienia.

Policja w tym swoim komunikacie podkreśl, że działania podjęto w trosce o życie i zdrowie, własne, kierowcy i innych uczestników ruchu.



Przeczytaj także:"Tunel to nie WC!". Film

Wersja kierowcy

Pan Mirosław, od wielu kat chorujący na Parkinsona, opowiada zupełnie inną historię. Tego wieczoru tankował Forda na stacji w Będzinie. Po przyjęciu nieco wyższej dawki leku pojawiły się mimowolne ruchy, typowe dla choroby, które mijają po pewnym czasie. Postanowił przeczekać je na parkingu.

Nagle podjechał młody mężczyzna, który zaczął wyzywać go od "narkomanów". Mimo wyjaśnień o Parkinsonie, zaczepki nie ustawały. Sytuacja eskalowała, gdy z budynku stacji wybiegły trzy osoby. Na nagraniu monitoringu widać, jak dwie z nich brutalnie atakują siedzącego w aucie pana Mirosława. "Wołałem: 'Przestańcie! Pomocy! Jestem chory na Parkinsona'" - relacjonuje mężczyzna. Atak trwał ponad dwie minuty, do czasu gdy stracił przytomność.

Partnerka, pani Marzena, słyszała wołanie o pomoc przez telefon: "Mirek krzyczał, a oni nie reagowali. Przerażające, że tacy ludzie są w policji" - twierdzi. Nawet świadek, który wcześniej podejrzewał narkotyki, próbował bronić kierowcy, złapał napastnika za koszulkę, ale został powalony.

Dopiero po pewnym czasie "napastnicy" zorientowali się, że pan Mirosław jest chory. Wezwano patrol i pogotowie. Ratownicy potwierdzili u mężczyzny pełny kontakt logiczny, brak był deficytów neurologicznych. Policjanci przejrzeli dokumenty medyczne, po czym… zniknęli. Umundurowany patrol po krótkiej rozmowie pozwolił "sprawcom" odejść. Pan Mirosław zgłosił pobicie, ale usłyszał: "Oni mówią, że to ty ich zaatakowałeś". Jeden z funkcjonariuszy kwestionował nawet, czy napastnicy byli policjantami.

Skutki? Uszkodzenia w okolicy stymulatora Parkinsona, zepsuty wyświetlacz pompy dozującej lek (wymieniony w szpitalu). Mężczyzna zabezpieczył monitoring i zrobił obdukcję.

Co dalej?

Obie strony zgadzają się co do faktów: incydent na stacji paliw w Będzinie, objawy neurologiczne, interwencja policjantów po służbie, brak alkoholu. Różnice? Interpretacja intencji i użycia siły. Policja mówi o ochronie bezpieczeństwa drogowego; rodzina  o przemocy wobec chorego.

Sprawa nabrała rozgłosu dzięki mediom. Czy to nieporozumienie spowodowane objawami Parkinsona, czy nadużycie władzy? Nagranie z monitoringu i obdukcja są kluczowe. Policja prowadzi wewnętrzne postępowanie a pan Mirosław domaga się sprawiedliwości.


TUTAJ materiał opublikowany w TVN.UWAGA.


Artykuł oparty na komunikatach policji i relacji TVN "Uwaga".

Szukasz samochodu? Doradca VEHIS ma dla Ciebie oferty ponad 11085 dostępnych samochodów!
Wysyłając formularz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych wg [tych zasad]
Obserwuj nas:
© 2025 VEHIS sp. z o.o.