Dlaczego Polacy nie szanują przepisów ruchu drogowego?

Mentalność drogowa – „wolność Tomku w swoim domku”
Polska to kraj paradoksów, zwłaszcza jeśli chodzi o stosunek kierowców do przepisów ruchu drogowego. Przecież każdy zdaje egzamin na prawo jazdy, zna kodeks i zasady panujące na drogach, a jednak w praktyce nagminnie widzimy łamanie tych zasad. Pośpiech, mentalność, słabość systemu kontroli i nieodpowiednie podejście do edukacji drogowej sprawiają, że polskie ulice przypominają czasem tor wyścigowy bez zasad. Dlaczego tak się dzieje?
Mentalność drogowa – „wolność Tomku w swoim domku”
Jednym z kluczowych powodów jest nasze narodowe podejście do wszelkich nakazów i zakazów. Polacy, podobnie jak inne narody Europy Środkowo-Wschodniej, przez lata funkcjonowali w systemach, które wymuszały na nich poszukiwanie „dróg na skróty”. W czasach PRL-u powszechną praktyką było obchodzenie przepisów, bo często były one nieżyciowe, absurdalne lub utrudniające codzienne funkcjonowanie. To podejście przeniknęło do wolnej Polski i objawia się w przekonaniu, że przepisy ruchu drogowego nie są czymś, co należy szanować, lecz czymś, co można ignorować.
Ograniczenia prędkości – wroga teoria i przyjazna praktyka
Jeśli spytamy przeciętnego polskiego kierowcę, dlaczego nie przestrzega ograniczeń prędkości, prawdopodobnie usłyszymy, że są one „bez sensu”. Wielu uważa, że limity są zbyt rygorystyczne, że drogi pozwalają na szybszą jazdę, a mandaty to jedynie sposób na „łupienie” obywateli. To z kolei prowadzi do powszechnej akceptacji przekraczania prędkości. Przykład? W strefie z ograniczeniem do 70 km/h większość kierowców jedzie ponad 90 km/h i uznaje to za normalne.
Znaki drogowe? Tylko sugestie
Polska ma jeden z najwyższych wskaźników „lasów znaków” na drogach. Niekiedy rzeczywiście można odnieść wrażenie, że znak stoi dla samego stania. Złe oznakowanie, zbyt częste zmiany organizacji ruchu i natłok informacji sprawiają, że wielu kierowców ignoruje znaki, traktując je jako mało istotne. Do tego dochodzi brawura i przekonanie, że „ja wiem lepiej”. W efekcie kierowcy nie respektują oznaczeń, zakazów wjazdu, nakazów zatrzymania czy linii ciągłych.
Brak surowych konsekwencji
W krajach Europy Zachodniej, takich jak Finlandia, Norwegia czy Szwajcaria, mandaty za przekroczenie prędkości są tak wysokie, że skutecznie odstraszają nawet najbardziej brawurowych kierowców. W Polsce sytuacja wygląda inaczej. Choć w ostatnich latach wysokość mandatów znacznie wzrosła, to nadal panuje przekonanie, że „jakoś się uda”. Wiele osób zakłada, że nie zostaną złapane lub że znajdą sposób, by uniknąć konsekwencji, na przykład dlatego, że kontrole drogowe są sporadyczne lub przewidywalne – co tylko utwierdza kierowców w przekonaniu, że można ryzykować.
Społeczna akceptacja dla łamania przepisów
Kultura drogowa w Polsce pozostawia wiele do życzenia. Wystarczy przyjrzeć się rozmowom w gronie znajomych – nierzadko kierowcy chwalą się tym, jak „uciekli” przed mandatem, jak „sprytnie” ominęli korek jadąc pasem awaryjnym, czy jak bezkarnie przejechali na czerwonym świetle, bo „nikogo nie było”. Społeczeństwo nie potępia takich zachowań, a wręcz przeciwnie – nierzadko je nagradza. Jeśli nikt w otoczeniu nie krytykuje łamania przepisów, to kierowca nie ma żadnej motywacji, by je przestrzegać.
Wzór idzie z góry
Kiedy politycy, celebryci czy inne osoby publiczne są przyłapywane na łamaniu przepisów, a potem unikają konsekwencji, przeciętny obywatel czuje się usprawiedliwiony. Jeśli ktoś znany jechał 200 km/h na autostradzie i nie poniósł kary, to dlaczego ja miałbym jechać 140 km/h? Brak konsekwencji na wysokim szczeblu sprawia, że społeczeństwo zaczyna traktować przepisy jak zbędne formalności.
Edukacja drogowa – mit czy rzeczywistość?
System nauki jazdy w Polsce skupia się głównie na zdaniu egzaminu, a nie na kształtowaniu właściwych postaw. Kursanci uczą się „jak zdać”, a nie „jak jeździć dobrze”. Dodatkowo, w wielu rodzinach dzieci obserwują, jak rodzice nagminnie łamią przepisy, co staje się dla nich normą. Kiedy w dorosłym życiu sami siadają za kierownicą, powielają te same błędy.
Czy polscy kierowcy są gotowi na zmianę mentalności?
Nieprzestrzeganie przepisów drogowych w Polsce to złożony problem wynikający z mentalności, braku surowych konsekwencji, niewłaściwej edukacji i społecznej akceptacji dla łamania zasad. Zmiana tego stanu rzeczy wymaga czasu, konsekwentnych działań oraz zmiany podejścia zarówno wśród kierowców, jak i instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo na drogach. Pytanie tylko – czy jesteśmy na to gotowi?