"Bączki" na śniegu – zabawa czy ryzyko? Dla policji to drugie

Zima to czas, który przynosi nie tylko urok pokrytych śniegiem krajobrazów, ale także wyzwania dla kierowców. Jednocześnie jest to okres, w którym niektórzy właściciele samochodów traktują zasypane śniegiem parkingi jako swoiste place zabaw.
"Bączki", czyli celowe wprowadzanie auta w poślizg i obracanie go wokół własnej osi, to forma zimowej rozrywki, która na pierwszy rzut oka może wydawać się nieszkodliwa. Jednak w praktyce, zdaniem policji, jest to zjawisko, które niesie za sobą poważne zagrożenia – zarówno dla samego kierowcy, jak i dla osób postronnych.
Po 1000 złotych mandatu i po 10 punktów karnych
Policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego 11 stycznia br. w Białężycach zauważyli 7 kierowców, którym puściły wodze fantazji. Lokalni drifterzy po tym jak spadł śnieg postanowili się „zabawić”. Kierujący wyszli z założenia, że tak zwane „bączki” na śniegu będą niepowtarzalnym źródłem emocji oraz wrażeń.
I w sumie emocje były, ale zamieniły się one w skutki finansowe. Każdy kierowca został ukarany mandatem karnym w wysokości 1000 złotych oraz 10 punktów karnych. Na śniegu „driftowali” kierowcy BMW, Audi, Seata i Volvo, a 27-latek kręcąc „bączki” Lexusem robił to tuż przed videorejestratorem nieoznakowanego policyjnego radiowozu.