Policjanci, a zapewne także wielu innych obserwatorów polskich realiów drogowych od pewnego czasu obserwują dziwne zjawisko – kierujący samochodami, głównie tymi o bardziej sportowej linii - nie zakładają przednich tablic rejestracyjnych w swoich samochodach.
Tłumaczenia są dwa: „samochód ładniej wygląda bez tablic” oraz „w moim samochodzie nie ma miejsca przeznaczonego na tablicę”.
Przykłady? Oto i one. Zielona Góra, ulica Wrocławska. 23-latek kierujący Chevroletem Camaro miał w swoim samochodzie przednią tablicę rejestracyjną przymocowaną na … magnesy. Tablica spadła przy policyjnym patrolu.
Dodatkowo szyby boczne od strony kierującego i pasażera były pokryte ciemną folią. Policjanci przy wykorzystaniu miernika do badania przepuszczalności światła w szybach sprawdzili, że szyby w Camaro przepuszczają jedynie 12% światła, a zgodnie z przepisami powinny przepuszczać 70%. 23-latek przy policjantach zerwał folię, a tablicę przymocował – to już tradycja - na trytytki. Otrzymał mandat w wysokości 200 złotych.
Kilkadziesiąt minut później także w Zielonej Górze na ulicy Partyzantów policjanci zatrzymali Porsche, które także nie miało przedniej tablicy rejestracyjnej. Tłumaczenie kierującego? No jakżeby inaczej: „samochód ładniej wygląda”. Policjanci jednak nie mieli wyrozumiałości dla gustu kierującego. Nałożyli mandat w wysokości 500 złotych.
Nie wiadomo nam dlaczego kierowca Camaro dostał mandat w wysokości 200 zł, a kierowca Porsche w wysokości 500 zł. Czyżby policjanci kierowali się wartością tych samochodów?