Pirat, człowiek nieodpowiedzialny, idiota. Tak. Jedyny pozytyw w jego zachowaniu to… wysadzenie pasażerki nim ruszył w szaleńczą ucieczkę. Chyba, że sama chciała wysiąść.
To miała być rutynowa kontrola. Załoga nieoznakowanego radiowozu grupy z angielska zwanej Speed (jakby nie można było normalnie, po polsku) postanowiła zatrzymać motocyklistę jadącego drogą w okolicach Zgorzelca.
Włączyli sygnały świetlne oraz dźwiękowe i czekali, aż jednoślad się zatrzyma. I rzeczywiście, zatrzymał się, ale… wyłącznie po to aby wysadzić pasażerkę. Gdy tylko to zrobił ruszył przed siebie, nie zważając na policjantów.
Uciekając, jak to bywa zawsze w takich sytuacjach, łamał przepisy ruchu drogowego, przekraczał dopuszczalną prędkość, jadąc miejscami nawet 200 km/h. Próbował nawet przekroczyć granicę, jednak gdy zauważył patrol policji niemieckiej, zawrócił i zaczął uciekać w kierunku Zgorzelca. Widać uznał, że jak ma być złapany, to lepiej że przez Polaków a nie Niemców.
W tzw. między czasie policja zorganizowała blokadę na rondzie przed wjazdem do miasta. Gdy uciekinier ją zobaczył próbował zawrócić. Manewr ten jednak skończył się uderzeniem w policyjny radiowóz i wywrotką. Motocyklista próbował jeszcze ucieczki pieszej, jednak po chwili został zatrzymany.
Okazało się, że kierującym Yamahą jest 40-latek, mieszkaniec powiatu zgorzeleckiego, który nie posiada uprawnień do kierowania takimi pojazdami. Przy zatrzymanym policjanci znaleźli przy nim woreczek foliowy z metamfetaminą, a badanie testerem wykazało, że jest on pod jej wpływem. A motocykl okazał się skradzionym z terenu Niemiec, a tablice rejestracyjne były z innego pojazdu. 40-latek trafił do zgorzeleckiej komendy, a motocykl na policyjny parking.
Teraz motocyklista za popełnione przestępstwa oraz wykroczenia odpowie przed sądem. Może mu grozić kara do 5 lat pozbawienia wolności. O jego pasażerce nic nie wiadomo.