Sprawca tragicznego wypadku na warszawskiej Trasie Łazienkowskiej jest już w Polsce.
Przypomnijmy, 15 września jadący z dużą prędkością Volkswagen wjechał w tył Forda, którym podróżowała czteroosobowa rodzina. Niestety na miejscu zmarł 37-letni kierowca Forda. Jego 37-letnia żona i dwójka dzieci w wieku 4 i 8 lat w stanie ciężkim zostali przewiezieni do szpitala.
Volkswagenem jechało pięć osób – czterech młodych mężczyzn i kobieta. I to ona najbardziej ucierpiała – została ciężko ranna. Jej trzech kompanów było pijanych. 22-latek, miał ponad dwa promile alkoholu w organizmie, a 27- i 28-latek po ponad promil.. Nim zostali zatrzymani przez policję mieli ustalić wspólną wersję. Jak informuje Gazeta Wyborcza utrudniali także udzielanie pomocy przez świadków wypadku ciężko rannej pasażerce samochodu. „Wręcz odganiali osoby, które chciały jej pomóc i ułożyć w pozycji bocznej bezpiecznej” — powiedział GW nadzorujący zdarzenie prokurator Piotr Skiba.
Piąty mężczyzna, prawdopodobnie kierowca Volkswagena uciekł i ukrywał się. W związku z tym był poszukiwany na podstawie europejskiego listu gończego wydanego przez Prokuraturę Rejonową Warszawa-Śródmieście w Warszawie. To Łukasz Tomasz Ż.
19 września polska policja we współpracy z niemiecką namierzyła go w Lubece. Zatrzymanie miało miejsce w tamtejszym szpitalu gdzie był leczony z obrażeń jakich prawdopodobnie doznał podczas wypadku. Dzisiaj, na przejściu granicznym Kołbaskowo został przekazany (w ramach Europejskiego Nakazu Aresztowania) polskim policjantom. W odróżnieniu do przypadku Sebastiana M, który wciąż jest w Dubaju, Łukasz Tomasz Ż. szybko trafi zatem przed oblicze polskiego prokuratora. Przypomnijmy, Łukasz Tomasz Ż. już wcześniej był wielokrotnie karany za jazdę pod wpływem alkoholu, a także za liczne oszustwa i narkotyki.