Jazda pod prąd – skrajnie niebezpieczne, a wciąż się zdarza
Jak poinformowała Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), na trasie S12 pomiędzy węzłami Jastków i Lublin Sławinek doszło do wyjątkowo groźnego incydentu. Po awarii i pożarze samochodu osobowego ruch został chwilowo wstrzymany przez służby ratunkowe. To wystarczyło, by niektórzy kierowcy stracili cierpliwość – zawrócili i zaczęli poruszać się pod prąd drogą ekspresową. Ten skrajnie nieodpowiedzialny manewr mógł zakończyć się tragedią. A wszystko dlatego, że kilka osób nie chciało zaczekać na zakończenie akcji służb.

W tym artykule:
Co się wydarzyło na S12?
W poniedziałek doszło do awarii i pożaru samochodu spalinowego na ekspresowej drodze S12. Służby ratunkowe – jak to w takich przypadkach bywa – wstrzymały ruch, by bezpiecznie przeprowadzić akcję gaśniczą i usunąć pojazd z drogi. Kierowcy utknęli w zatorze.
Niestety, nie wszyscy wykazali się odpowiedzialnością i zdrowym rozsądkiem. Jak poinformowała GDDKiA, część kierowców zawróciła i zaczęła jechać pod prąd do najbliższego zjazdu. Całe zdarzenie zostało zarejestrowane przez monitoring, a nagranie przekazano policji. Teraz niecierpliwi uczestnicy ruchu mogą spodziewać się surowych konsekwencji.
Jazda pod prąd – największe zagrożenie na drogach ekspresowych i autostradach
To nie jest „błaha sprawa”. Jazda pod prąd na drogach ekspresowych i autostradach to jedno z najbardziej śmiercionośnych zachowań, jakie można sobie wyobrazić. Nie chodzi tutaj tylko o złamanie przepisów. Chodzi o realne ryzyko czołowego zderzenia przy prędkościach rzędu 100–140 km/h.
Każdy, kto kiedykolwiek widział zdjęcia lub filmy z takich wypadków, wie, jak potworne bywają ich skutki. Przy takich prędkościach nawet najnowocześniejsze systemy bezpieczeństwa nie są w stanie ochronić pasażerów przed tragicznymi obrażeniami. Czołowe zderzenia to najczęstsza przyczyna śmierci w tego typu sytuacjach.
Co grozi za jazdę pod prąd?
Zgodnie z obowiązującym w Polsce Kodeksem wykroczeń i przepisami ruchu drogowego, jazda pod prąd – zwłaszcza na drogach ekspresowych i autostradach – jest surowo karana. Konsekwencje to:
- Mandat w wysokości do 2000 zł (lub więcej, jeśli sprawa trafi do sądu),
- 15 punktów karnych – maksymalna liczba możliwa za jedno wykroczenie,
- możliwość utraty prawa jazdy w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym,
- a w skrajnych przypadkach – odpowiedzialność karna za spowodowanie zagrożenia katastrofy w ruchu lądowym (art. 174 Kodeksu karnego).
W świetle nowych przepisów obowiązujących od 2022 roku, taryfikator mandatów przewiduje znacznie wyższe kary za zachowania zagrażające życiu i zdrowiu innych uczestników ruchu. Jazda pod prąd zalicza się do tej kategorii bez dwóch zdań.
Monitoring i odpowiedzialność – już nie uciekniesz
W omawianym przypadku na S12 kierowcy zostali uchwyceni przez kamery monitoringu GDDKiA, a materiał trafił do policji. To pokazuje, że era anonimowości na drogach się kończy. Coraz więcej tras szybkiego ruchu objętych jest monitoringiem, a każde wykroczenie może zostać nagrane i wykorzystane jako dowód.
W dobie powszechnego dostępu do kamer, wideorejestratorów i mediów społecznościowych, ryzyko „pozostania bezkarnym” praktycznie nie istnieje. W tym przypadku – jak podkreśla GDDKiA – chodzi nie tylko o złamanie przepisów, ale o rażące zagrożenie życia i zdrowia innych kierowców oraz pasażerów.
Dlaczego kierowcy zawracają?
Motywacje takich zachowań są zazwyczaj podobne: pośpiech, frustracja, brak cierpliwości. Często towarzyszy temu przekonanie o bezkarności lub myślenie w stylu: „ja tylko kawałek, nic się nie stanie”.
Ale się staje. Statystyki jasno pokazują, że każdego roku dochodzi w Polsce do kilku tragicznych wypadków z udziałem kierowców jadących pod prąd. A każda taka historia mogła zakończyć się inaczej – wystarczyłoby poczekać kilka minut, aż służby udrożnią drogę.
Co zrobić, gdy jesteśmy świadkami jazdy pod prąd?
Jeśli jesteś świadkiem takiego zdarzenia:
1. Nie próbuj na własną rękę zatrzymywać kierowcy – to niebezpieczne.
2. Zadzwoń na numer alarmowy 112 i dokładnie opisz sytuację (miejsce, czas, kolor auta, kierunek jazdy).
3. Jeśli masz wideorejestrator, zabezpiecz nagranie – może być dowodem.
4. Zachowaj szczególną ostrożność – zwolnij i trzymaj się prawej strony jezdni.
Podsumowanie – niecierpliwość zabija
Zdarzenie na S12 powinno być przestrogą dla wszystkich kierowców. Chwila frustracji, decyzja o „zawróceniu tylko na chwilę” – może doprowadzić do tragedii. W najlepszym przypadku do utraty prawa jazdy i wysokiego mandatu. W najgorszym – do śmierci niewinnych osób.
Pamiętajmy: droga ekspresowa i autostrada to nie miejsce na eksperymenty i samowolkę. Gdy służby zatrzymują ruch – mają ku temu powód. Czasem warto po prostu… poczekać.