Masz rodzinę. Dwójka dzieci, żona, pies, stabilna, nieźle prosperująca mała firma. Ot taka jednoosobowa działalność gospodarcza. Nie masz samochodu. To znaczy masz, ale nie spełniające wymogów. Żony, to wiadomo. Ale również dzieci. Chłopaki (6 i 8 lat) nie lubią siedzieć ściśnięci w tym twoim Fordzie Focusie rocznik 2018. Niby fajne auto, ale jak jedziesz na weekend do teściów, dzieci rozrabiają na tylnym siedzeniu walcząc o minimum przestrzeni dla siebie a żona upycha waszego ukochanego kundelka (akcja zima, wtedy go wzięliście ze schroniska i już nie oddaliście) gdzieś między stopami. Korek, tak ma na imię, też nie czuje się komfortowo, dając temu wyraz podgryzając buty matce twoich dzieci. Nastrój zatem w aucie powiedzmy niezbyt…
I znowu, jak dojedziesz, będziesz pytany przez najbardziej upierdliwego ze szwagrów (żona ma trzech braci), kiedy kupisz nowy samochód. On ma. Wylizingował 5 lat temu Kia Sorento 1,6 GDI. Rolnikiem jest (pozostali bracia jak ty, miastowi). Czasami tym autem wozi siano z pola. Serio. A i cielaka kiedyś tym „koreańczykiem” przewiózł z targu. Teraz już go wykupił (samochód, nie cielaka, tenże niestety dawno zjedzony), i nie zamierza sprzedawać, bo służy mu bezproblemowo, a i czasy dla rolników jak wiadomo (przecież oglądasz telewizję to wiesz) niepewne. Ryzykować nie zamierza. Poczeka.
Nie przeszkadza mu to jednak w namawianiu ciebie na zakup. Śmieje się z tego twojego sprowadzonego od niemieckiego emeryta Fordzika, że ciasny jak dla pięcioosobowej rodziny (pies to człowiek przecież), że rdzewieje tu i ówdzie, że nieekologiczny. On sam z tą ekologią według ciebie jest na bakier, bo jego traktory (w leasingu, wiadomo) dymią na potęgę, ale niech mu tam... Wprawdzie traktory są zielone, ale to tylko lakier.
No więc słuchasz wychwalania tego Kia Sorento rocznik 2019, bo to trzecia generacja, kiwasz głową, że rzeczywiście auto fajne, rodzinne, a i w teren pojedzie, i myślisz jakby zmienić temat rozmowy. Szwagier się jednak uparł i cały czas swoje. A widziałeś czwartą generację? A wiesz, że ma zajefajny (użył troszkę innego słowa) silnik? A wiesz, że ma sporo (powiedział kupę) miejsca w środku? A wiesz, że… Na szczęście teściowa woła na obiad.
Po rosole, a jeszcze przed drugim daniem (schabowy z kapustą) zaświeciła ci się taka myśl. A może rzeczywiście wziąć w leasing nowe Sorento? Szwagrowi ani razu się nie zepsuło to chyba to dobre auto. Oczami wyobraźni widzisz jak taką nowiutką Kia podjeżdżasz pod zabudowania teściów. Ich dom znajduje się na końcu wsi, więc jak będziesz jechał z miasta na pewno wszyscy ciebie zobaczą. Włącznie z tym Piotrkiem, który startował przed laty do twojej przyszłej żony. Czasami jak się kłócicie (kto się nie kłóci?) mówi, że powinna wyjść za Piotrka a nie za ciebie. Mniejsza z tym. Nie będziemy tutaj rozpisywać się o waszych rodzinnych sprawach. Przecież się kochacie.
A może szwagrowi, choć namawia, włączy się tryb „zazdrość”? A to dla ciebie byłoby bezcenne. Nie mówiąc już o zadowoleniu teściowej, która – tak czujesz – wolałaby tego Piotrka za męża dla twojej Ani. Dobra, postanawiasz sprawdzić w poniedziałek co i jak. Sprawdzić możliwość zakupu Sorento, a nie stosunku teściowej do twojej osoby, żeby była jasność.
W poniedziałek miałeś dużo pracy, więc sprawą zająłeś się we wtorek. Nie pojechałeś do salonu bo i po co. Wszystko jest w sieci. Kliknąłeś w gugla trzy słowa: „Kia Sorento leasing” i wyskoczyła ci strona Vehis. Nie znałeś jej, ale słyszałeś, że mają zajefajne (tak, tak wiesz, inne słowo) warunki. To duża polska (teść doceni, że polska) sieć dealerska, która akurat w ofercie ma nowiutkie, z pełną gwarancją producenta Sorento.
Najpierw czytasz, że sam zdecydujesz czy po zakończeniu leasingu wykupisz auto, oddasz go leasingodawcy, a może - co tobie najbardziej się podoba - wymienisz na nową generację.
Później zaglądasz do konkretnej oferty. Bo przecież wszystko pięknie, ale… cena najważniejsza. Nie stać ciebie na jakąś ogromną ratę, dzieci trzeba nakarmić, żona chce co roku jeździć w lecie nad morze a w zimie do Zakopanego (teraz po akcji z Misiem może się jej odniechce). Kasę musisz więc liczyć. Znajdujesz autko z silnikiem identico jak szwagra. 1.6 T GDI HEV w linii Prestige. Czyli prestiż byłby.
Klikasz w okienko „Doradca Vehis”. O dziwo odezwała się doradczyni. Może i lepiej. Prosi o numer telefonu, oddzwania i… w zasadzie kupiłeś auto. Konkretnie wylizingowałeś. Płacić będziesz przez 60 miesięcy po 2300 bo nie chciałeś wysokiej opłaty wstępnej – zdecydowałeś się na 20 procent. Jesteś zadowolony.
Jeszcze tylko czeka ciebie rozmowa z żoną, ale wiesz, że się zgodzi. Przekona ją to, że Kia Sorento jest 7-osobowe, a ona cały czas chce jeszcze mieć córeczkę, a może nawet i dwie. To będzie dla niej sygnał, że się zgadzam.
Dobry plan, prawda?