Polskie drogi to niekiedy miejsce, gdzie dominują różne formy ekspresji, frustracji i niezadowolenia. W ostatnich latach pojawił się jednak nowy, kontrowersyjny trend – gwałtowne hamowanie jako forma kary za różne przewinienia drogowe.
Kierowcy, którzy zdecydowali się na tę delikatnie mówiąc niekonwencjonalną praktykę, twierdzą, że chcą w ten sposób ukarać tych, którzy łamią przepisy drogowe.
Decydujący się na tę formę pokazania swojego niezadowolenia, argumentują, że np. jazda poniżej dopuszczalnej prędkości czy uporczywe poruszanie się lewym pasem nie tylko wpływa negatywnie na płynność ruchu, ale także stwarza potencjalne zagrożenie dla innych uczestników drogi. Twierdzą, że "ukaranie" takiego kierowcy ma na celu skłonienie go do przestrzegania przepisów i poprawy jakości ruchu drogowego.
Taka forma "sprawiedliwości drogowej" absolutnie nie powinna mieć miejsca. Jest po prostu ekstremalnie niebezpieczna. Gwałtowne hamowanie może prowadzić do poważnych wypadków i kolizji, zwłaszcza jeśli kierowcy za karę decydują się zatrzymać nagle na autostradzie czy drodze ekspresowej.
Przykładem tak bezsensownego zachowania niech będzie zdarzenie, jakie miało miejsce dokładnie rok temu. Jego przebieg możesz zobaczyć na nagraniu z kamerki pokładowej.
Do zdarzenia doszło w listopadzie ubiegłego roku na drodze wojewódzkiej nr 254 w miejscowości Szczepanowo. 23-letni mieszkaniec Warszawy kierując Volkswagenem Passatem wyprzedził kierowcę Fiata Stilo, po czym bez uzasadnionej przyczyny gwałtownie zahamował, wyniku czego doprowadził do najechania na tył jego pojazdu.
W ocenie funkcjonariuszy zachowanie 23-latka było celowe i złośliwe, a stworzone zagrożenie na drodze bardzo realne, dlatego policjanci podjęli decyzję o zatrzymaniu 23-latkowi prawa jazdy. Dlaczego młody kierowca Passata tak się zachował? Tego niestety nie wiadomo. Może tym razem to nie była „kara” dla kierowcy Fiata, a próba wymuszenia odszkodowania za uszkodzone auto?