Motorower czy rower? Co naprawdę porusza się po polskich chodnikach i ulicach?
W wielu polskich miastach coraz częściej można zauważyć jednoślady, które na pierwszy rzut oka wyglądają jak klasyczne rowery, jednak w rzeczywistości znacznie odbiegają od definicji roweru zawartej w polskim prawie. Są to pojazdy elektryczne, które przypominają rowery, ale ich specyfikacja techniczna czyni z nich coś zupełnie innego — często są to motorowery, a niekiedy nawet pojazdy mechaniczne.

W tym artykule:
Rower a motorower – co mówi polskie prawo?
Według Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym, za rower uznaje się pojazd o szerokości nieprzekraczającej 0,9 m, który porusza się siłą mięśni kierującego. Rower może być także wyposażony w pomocniczy napęd elektryczny, pod warunkiem że jego napięcie nie przekracza 48 V, moc ciągła nie przekracza 250 W, a wspomaganie elektryczne wyłącza się automatycznie po przekroczeniu prędkości 25 km/h. Kluczowy jest tu jednak mechanizm działania – napęd musi być uruchamiany naciskiem na pedały.
Manetka gazu to nie rower – co na to policja?
Tymczasem pojazdy, które można dziś coraz częściej zauważyć, są napędzane za pomocą manetki gazu, co oznacza, że można poruszać się nimi bez pedałowania. Tego typu konstrukcja wyklucza je z kategorii rowerów. W praktyce są to więc motorowery, które nie spełniają wymagań stawianych jednośladom poruszającym się bez rejestracji i bez uprawnień.
Problem ten dostrzegają również polskie służby. Policja w swoim komunikacie jasno zaznacza, że elektryczne pojazdy napędzane manetką, mimo że wyglądają jak rowery, nie są nimi w świetle prawa. To oznacza, że poruszanie się nimi po drogach publicznych, strefach zamieszkania czy chodnikach bez stosownych uprawnień i bez rejestracji pojazdu jest wykroczeniem. Kierowcy takich jednośladów często są nieświadomi, że mogą odpowiadać z artykułu 94 § 2 Kodeksu wykroczeń, co wiąże się z mandatem sięgającym nawet 1500 zł.
Kontrole drogowe ujawniają nieprawidłowości
Przykład? W kwietniu 2024 roku krakowska drogówka przeprowadziła kontrole, podczas których ujawniono 11 przypadków wykroczeń związanych z jazdą takimi pojazdami. Jedna z sytuacji miała miejsce przy ulicy Straszewskiego, gdzie funkcjonariusze zatrzymali kierującego pojazdem przypominającym rower.
Szczegółowa kontrola ujawniła jednak, że moc silnika wynosiła aż 1400 W, co wielokrotnie przekracza dopuszczalny limit dla rowerów. Wezwany na miejsce biegły sądowy zakwalifikował pojazd jako motorower. A to oznacza, że jego użytkownik powinien posiadać prawo jazdy odpowiedniej kategorii, a sam pojazd – być zarejestrowany i ubezpieczony. Kierowca nie posiadał żadnych z wymaganych dokumentów, co skutkowało odpowiedzialnością z art. 94 § 1 KW. W takich przypadkach obligatoryjnie sąd orzeka także zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych – nawet na okres 3 lat.
Budowa motorowerów udających rowery
Jak wygląda budowa takich „motorowerów udających rowery”? To jednoślady wyposażone w grube opony, często bardzo podobne do tych w rowerach górskich, lecz z zamontowanym silnikiem elektrycznym o mocy znacznie przekraczającej dopuszczalne 250 W. Napęd uruchamiany jest najczęściej za pomocą manetki przy kierownicy, a nie przez nacisk na pedały. Dzięki temu pojazd porusza się z dużą prędkością nawet bez jakiegokolwiek wysiłku ze strony kierowcy. Osiągi tych jednośladów często przekraczają 40 km/h, a w niektórych przypadkach są one w stanie rozpędzić się do ponad 60 km/h.
Szybkość ponad wszystko – ale za jaką cenę?
Takie pojazdy są szczególnie popularne wśród kurierów i dostawców jedzenia, którzy chcą szybko przemieszczać się po miejskich ulicach, często również po chodnikach. To rodzi ogromne zagrożenie dla pieszych i innych uczestników ruchu. Z jednej strony dostawcy tłumaczą się koniecznością szybkiego realizowania zamówień, z drugiej – wchodzą w szarą strefę prawa drogowego.
Warto podkreślić, że poruszanie się takim pojazdem po chodniku jest nielegalne, nawet jeśli wygląda on jak rower. W świetle prawa są to pojazdy mechaniczne, które powinny poruszać się wyłącznie po jezdni, a ich kierowcy powinni mieć odpowiednie uprawnienia i ubezpieczenie OC.
Konsekwencje prawne – mandat, zakaz prowadzenia i brak OC
Na koniec warto zadać sobie pytanie – czy jazda „rowerem” elektrycznym z manetką gazu bez dokumentów naprawdę się opłaca? Potencjalna kara to nie tylko wysoka grzywna, ale również sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. W przypadku kolizji lub wypadku – brak OC może oznaczać odpowiedzialność finansową idącą w dziesiątki tysięcy złotych.
Świadomość przepisów to podstawa
Jeżeli korzystasz z jednośladu elektrycznego – sprawdź, czy rzeczywiście masz do czynienia z rowerem elektrycznym zgodnym z przepisami, czy może z motorowerem wymagającym prawa jazdy, rejestracji i OC. Bezpieczeństwo na drogach zaczyna się od świadomości przepisów. A te, jak pokazuje praktyka, są bardzo jednoznaczne.