Wczoraj przed południem w Warszawie doszło do incydentu, który nie jest (niestety) niczym nadzwyczajnym na polskich ulicach. Jeden kierowca, przejeżdżając linię ciągłą, zajechał drogę innemu kierowcy, ten zdenerwował się i zaatakował. Użył nie tylko pięści, ale i gazu.
Pewnie zdarzenie to uszłoby uwadze mediom, gdyby nie to, że „bohaterami” tego bezsensownego zdarzenia była Viki Gabor i jej ojciec. To właśnie rodzic piosenkarki stał się ofiarą ataku.
A było tak. Nieopodal warszawskiego centrum handlowego Blue City 53-letni tata Viki Gabor, pan Tadeusz, za przekroczenie linii ciągłej i zajechanie drogi 34-latkowi został wyciągnięty z auta, pobity (trafił do szpitala na obdukcję) a jego córka, 16-letnia wokalistka, która siedziała w samochodzie, została spryskana gazem pieprzowym.
Na miejscu zdarzenia pojawiła się policja. Jeden z funkcjonariuszy miał sugerować, aby na zgodę strony „podały sobie ręce”.
Siostra Viki, Melisa Gabor jest tym oburzona. „Kpina i zamiatanie prawdziwych intencji napastników pod dywan” — napisała, publikując na Instagramie oświadczenie, sugerując rasistowskie tło ataku.