Strona główna/Wiadomości/Wyłączyć silnik – OK. Ale radio?

Wyłączyć silnik – OK. Ale radio?

Redakcja moto.vehis.plAutor

Droga publiczna to miejsce, gdzie realia często przerastają wyobraźnię. Z jednej strony klasyka: znaki „STOP”, „Ustąp pierwszeństwa”, a z drugiej perełki, które potrafią rozśmieszyć bardziej niż komedia w kinie. Jednym z takich „klejnotów” jest tablica o treści: „Nakaz wyłączania silnika oraz radia pod groźbą mandatu”. Brzmi jak tytuł wstępu do rozprawy doktorskiej z prawa drogowego albo zakamuflowana wiadomość od jakiegoś tajemniczego stowarzyszenia miłośników ciszy absolutnej.

Dlaczego akurat radio?

Wyłączyć silnik – OK, logika podpowiada, że chodzi o ochronę środowiska, oszczędzanie paliwa czy o zmniejszenie hałasu. Ale radio? Co ono komu zrobiło? Czyżby na terenie objętym zakazem mieszkał jakiś meloman, który nie może znieść, że sąsiedzi słuchają disco polo na pełny regulator? Może to forma zemsty na kierowcach, którzy nieustannie katowali otoczenie radiowymi hitami z listy przebojów z 2001 roku? A może jest to akcja edukacyjna, mająca na celu uświadomienie społeczeństwa, że warto czasem dać uszom odpocząć od fal radiowych?

Słuchacz RMF-u czy koneser Polskiego Radia? Kogo mandat dotknie bardziej?

Zastanawia mnie, czy mandat będzie uzależniony od rodzaju słuchanej muzyki. Disco polo? Podwójna kara. Rock progresywny? Ulga 50%. Muzyka klasyczna? Może nagroda w postaci bonu na kawę? Sytuacja robi się bardziej skomplikowana, gdy do akcji wkraczają podcasty. Co, jeśli ktoś włączy audycję o technikach mindfulness? Czy to też podlega karze, skoro świadomie redukuje stres na drodze?

Jak wyegzekwować zakaz?

Żeby tablica miała sens, potrzeba systemu egzekwowania. Policjant uzbrojony w decybelomierz? Dron z funkcją analizowania fal radiowych? Może czujniki w asfalcie, które wykrywają bass z subwoofera? Oczywiście najbardziej radykalna opcja to wprowadzenie obowiązkowych rejestratorów ścieżki dźwiękowej w samochodach. Wyobraźcie sobie: zatrzymuje was patrol drogowy, a funkcjonariusz oznajmia, że musicie odtworzyć nagranie z ostatnich 15 minut. Na słowo „Zenek Martyniuk” mandat wzrasta dwukrotnie.

Milczący bunt kierowców

Czy w takim razie cała sprawa to początek milczącej rewolucji? Kierowcy porzucają radia i przerzucają się na śpiew a capella? Może na drogach wkrótce zapanuje dziwna cisza przerywana jedynie dźwiękami silnika elektrycznego? A co, jeśli pasażerowie wezmą sprawy w swoje ręce i zaćwierkają „Chcę więcej ciebie” na własne ryzyko?

Tablica jako element artystyczny

Być może cała tablica to po prostu dzieło sztuki nowoczesnej. Manifest artysty, który postanowił wyrazić swój sprzeciw wobec hałasu miejskiego – nie tylko akustycznego, ale i informacyjnego. Może to część jakiegoś happeningu, który ma nas zmusić do refleksji nad tym, jak głośne jest nasze codzienne życie?

Konkluzja: życie w absurdzie

Czy dziwne tablice na drogach to po prostu polska specyfika? A może uniwersalny element ludzkiej potrzeby tworzenia przepisów, które czasami wymykają się zdrowemu rozsądkowi? Jedno jest pewne: następnym razem, gdy zobaczycie znak, który was zaintryguje, zatrzymajcie się, zrobicie zdjęcie i podzielcie się nim w sieci. Bo nic tak nie łączy ludzi, jak wspólna miłość do absurdów.


ps. Tablica, której zdjęcie zamieszczamy znajduje się przed rampą ładunkową sklepu w Krakowie. Nakazy skierowane są do kierowców ciężarówek, które do sklepu dostarczają towar.

 

Szukasz samochodu? Doradca VEHIS ma dla Ciebie oferty ponad 11019 dostępnych samochodów!
Wysyłając formularz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych wg [tych zasad]
Kontakt
Biuro Obsługi Klienta
+48 32 308 84 44
bok@vehis.pl
Jesteśmy członkiem
Obserwuj nas: