Trzech wesołych młodzieńców sobie driftowało…
Po 3 tysiące złotych mandatu i 10 punktów karnych otrzymało trzech kierowców BMW (w wieku 21,23 i 27 lat), którzy urządzali sobie nielegalne ściganie i „palenie gumy” na terenie miasta Góra. Na zdjęciu jedna z beemek. Obawiamy się, że jest warta mniej niż ten mandat.

Latanie bokiem
Drifting, czyli kontrolowany poślizg, może być spektakularnym widowiskiem na torze wyścigowym, ale przeniesiony na publiczne drogi staje się poważnym zagrożeniem. W Polsce nielegalne drifty to wciąż popularne, choć niebezpieczne zjawisko, które spotyka się z ostrą reakcją władz.
Dlaczego nielegalny drift jest niebezpieczny?
Drifting, ten nielegalny, to technika jazdy polegająca na celowym wprowadzaniu samochodu w poślizg. Ale na parkingach czy ulicach staje się źródłem zagrożenia. Brak kontroli nad pojazdem może prowadzić do wypadków, uszkodzeń mienia, a nawet śmierci.
Co grozi za nielegalne drifty?
Od 2025 roku polskie prawo zaostrzyło sankcje za drifting na drogach publicznych. Oto najważniejsze zmiany:
Grzywny i mandaty – Za driftowanie kierowca może otrzymać mandat od 200 zł do 5 000 zł, w zależności od okoliczności. W praktyce kary często zbliżają się do górnej granicy.
Utrata prawa jazdy – Policja ma prawo zatrzymać dokument na 3 miesiące. W przypadku recydywy kara może zostać podwojona 28.
Konfiskata pojazdu – Samochód używany do driftu może zostać zabezpieczony na 30 dni.
Odpowiedzialność karna – Jeśli drifting doprowadzi do wypadku, kierowca może odpowiadać za naruszenie bezpieczeństwa drogowego (art. 86 Kodeksu Wykroczeń). Nowe przepisy precyzyjnie definiują również nielegalne wyścigi, za które organizatorzy i uczestnicy mogą trafić do więzienia na 3 miesiące do 5 lat.