Zacznę tę recenzję nietypowo, bowiem od tabliczki przy drzwiach użyczonego nam pojazdu. Widzimy na niej określenie "made in Poland", informujące, że mamy do czynienia z samochodem produkowanym w Polsce. Jak podkreśla firmowa strona internetowa - produkowanym "z dumą", aczkolwiek, powiedzmy od razu, nie wedle własnego, oryginalnego pomysłu czy choćby na podstawie licencji. No i zamiast "p", przy oznaczeniu modelu widnieje literka e; e, jak elektryczny...
Fiat 600 i jego elektryczna wersja 600e nawiązują nazwą do legendarnego, włoskiego Fiata 600 z połowy ubiegłego wieku oraz do Fiata Seicento, montowanego od 2005 r. (niewątpliwie "z dumą") w zakładach w Tychach. Nazwą i tylko nazwą, gdyż współczesna "sześćsetka", budowana z tych samych "klocków", co bratnie Jeep Avenger i Alfa Romeo Junior, ze wspomnianymi wyżej konstrukcjami nie ma praktycznie nic wspólnego.
Aktualny Fiat 600 reprezentuje modny segment miejskich crossoverów. O jego przynależności do tej stale rozrastającej się rodziny świadczą proporcje nadwozia, pokaźny prześwit, plastikowe osłony na progach i mocno uwydatnionych błotnikach, a także duże, 18-calowe koła. Na miejski charakter pojazdu wskazują jego kompaktowe gabaryty. Auto, przy wysokości 1528 mm mierzy 4171 mm długości.
Wiadomo, są gusta i guściki, jednak moim zdaniem Fiat 600 w najnowszym wcieleniu naprawdę może się podobać. Wystarczy spojrzeć na przedni zderzak, oryginalny rysunek świateł czy alufelgi z "diamentowym szlifem". Samochód został zaprojektowany z polotem. Urzeczywistnia, jak czytamy w wizytówce modelu, koncepcję "życia w stylu dolcevita". Dostępne wersje kolorystyczne auta mają z kolei odzwierciedlać "barwy włoskiego słońca, ziemi, nieba i morza". Uwielbiam, po prostu uwielbiam twórczość speców od marketingu i PR... To również zapewne za ich sprawą w aż 12 punktach nadwozia (o ile dobrze policzyłem) wkomponowano liczbę 600. Tak, aby nikt nie miał żadnych problemów z identyfikacją auta.
Najwyższy czas zasiąść za zgrabną kierownicą, rzecz jasna też ozdobioną cyframi 6-0-0. Podobnie jak oparcia foteli. Całkiem wygodnych, w topowej wersji modelu, noszącej wdzięczną nazwę La Prima, pokrytych ekoskórą. Dość niemiłą w dotyku. Materiał ten pasuje do pozostałych tworzyw w kabinie Fiata 600e. Twardych i niezbyt wyszukanych. Na pochwałę zasługuje natomiast staranność montażu poszczególnych elementów oraz funkcjonalność wnętrza opisywanego auta, m.in. liczba i wielkość schowków. Są też prawdziwe "luksusy", na przykład w postaci elektrycznej regulacji fotela, podgrzewania siedziska, masażu i wielobarwnego oświetlenia ambient. Wszystkie te ekstrasy pozwalają korzystać "z dobroci chromoterapii" i "podróżować bez końca, nie odczuwając zmęczenia". No dobrze, obiecuję, że to ostatnie cytaty z fiatowskiego cyberświata...
Kierowca Fiata 600e z pewnością nie będzie narzekać na brak swobody ruchów i widoczność ze swojego miejsca pracy. Tę do tyłu wspomaga obecna w testowanym egzemplarzu kamera, zapewniająca zupełnie dobrej jakości obraz.
Niestety, w drugiej części przedziału pasażerskiego jest ciasno. Prawdę mówiąc za wysokim kierowcą, który odsunie maksymalnie fotel, nie usiądzie wygodnie nawet kilkuletnie dziecko. To duży mankament z punktu widzenia potrzeb osób, oczekujących, że miejski crossover będzie pojazdem rodzinnym. Trochę lepiej wygląda sytuacja z bagażnikiem. Według danych katalogowych ma on 360 litrów pojemności, choć na oko wydaje się mniejszy. Zwłaszcza, gdy wozimy ze sobą osprzęt do ładowania baterii.
Fiat 600e jest samochodem na wskroś nowoczesnym. A to oznacza zdigitalizowanie wskaźników i "smartfonową" obsługę licznych funkcji auta. Czy to źle? Niekoniecznie, gdyż centralny ekran (o przekątnej 10.1 cala) bardzo szybko reaguje na dotyk, a menu jest logiczne i intuicyjne. W zakresie multimediów marka Fiat, należąca obecnie do koncernu Stellantis, dokonała ogromnego postępu. Brawo. Trudno mieć też zastrzeżenia do osłoniętego stylowym daszkiem cyfrowego kokpitu, zastępującego klasyczny zestaw instrumentów pokładowych.
Protoplasta sprzed siedmiu dekad był napędzany umieszczonym z tyłu silnikiem spalinowym o pojemności 633/767 ccm i mocy 22/29 KM. Sercem współczesnego Fiata 600e jest jednostka elektryczna, generująca 156 KM mocy i 260 Nm momentu obrotowego, przekazywanego na przednią oś. Jak się jeździ włosko-polskim crossoverem? Bardzo przyjemnie. Zachowuje on zalety typowe dla samochodów "na prąd", czyli ciszę panującą w kabinie i niezrównanie dynamiczny start, na przykład spod świateł na skrzyżowaniu (przyspieszenie od 0 do 100 km/godz. już tak nie imponuje, bo wynosi 9 sekund). Zawieszenie jest wystarczająco komfortowe, a jednocześnie dostatecznie twarde. Układ kierowniczy przy pierwszym kontakcie wydaje się zbyt mocno wspomagany, ale szybko można się do tego przyzwyczaić.
Zgodnie z założeniami konstruktorów, elektryczna "sześćsetka" najlepiej czuje się w ruchu miejskim i podmiejskim, ale daje radę również na autostradzie. Tyle, że przy dużej prędkości staje się łapczywym pożeraczem energii. Zresztą nawet w idealnych warunkach i trybie Eco (do dyspozycji jest jeszcze Sport i Normalny) deklarowany zasięg - 600 km w cyklu miejskim i 400 km w mieszanym - wydaje się mało realny. Po zakończeniu próby komputer pokładowy pokazywał średnie zużycie energii na poziomie 16,5-17,5 kWh na 100 km. Nominalna pojemność akumulatora wynosi 54 kWh.
Na koniec o kosztach zakupu Fiata 600e. Tu nie mam dobrych wiadomości. Ceny katalogowe tego modelu zaczynają się od kwoty 165 000 zł. W przypadku samochodu w testowanej wersji La Prima - od 190 000 zł.
AR