Karuzela z buspasami: elektryki wciąż kręcą się w korkach legislacyjnych
Polska polityka drogowa jest zawsze pełna zwrotów akcji godnych hollywoodzkiego thrillera. Wyobraźcie sobie: jesteście kierowcą elektryka, jedziecie sobie grzecznie po buspasie, omijając korek aut spalinowych, a tu nagle… media piszą, że niebawem z tym koniec. Bo przywilej jazdy po buspasach wygasa dosłownie za chwile, czyli pod końcem 2025 roku.

Obietnica miliona elektryków
Z jednej strony radość tradycjonalistów, którzy uznali to za sprawiedliwość dziejową, z drugiej rozpacz entuzjastów samochodów na prąd i ekologów marzących o milionie elektryków na drogach. Bo przypomnijmy: obietnica z 2020 roku, rzucona przez ówczesnego premiera, brzmiała ambitnie, ale rzeczywistość jest o wiele skromniejsza na ulicach jeździ - jak podaje Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności - ledwie ponad 107 tysięcy takich aut.
Rollercoaster wokół buspasów
Jeszcze niedawno media po kolei ogłaszały apokalipsę dla elektryków: "Koniec przywileju! Wracacie na zwykłe pasy, drodzy właściciele elektrycznych Kia czy Audi".
Przeciwnicy EV otwierali szampana argumentując, że buspasy to świętość dla komunikacji zbiorowej, a nie parking dla elitarnych gadżetów.
Z kolei fani zeroemisyjnej jazdy gryźli palce, bo te kilkadziesiąt minut oszczędzonego czasu w porannym szczycie to nie żarty, zwłaszcza w Warszawie czy Krakowie, gdzie korki są jak narodowy sport.
Potem przyszedł zwrot: ministerstwa, widząc, że do miliona elektryków jeszcze daleko, zaproponowały przedłużenie tego przywileju o dwa lata. Sejm kiwnął głową, Senat potwierdził, wszystko wskazywało na happy end.
Weto prezydenta
Ale oto grom z jasnego nieba: 7 listopada 2025 roku prezydent Karol Nawrocki wetuje ustawę. Tytuły prasowe krzyczą: "Temat umarł!", a w komentarzach na portalach motoryzacyjnych lawina krytyki.
Pierwotny projekt nowelizacji Prawa o ruchu drogowym zakładał przedłużenie zgody jazdy po buspasach samochodów elektrycznych do 1 stycznia 2028 roku, ale weto przyszło nie z tego z powodu, a z powodu kontrowersyjnej "wrzutki" o PKS-ach, która psuła cały pakiet deregulacyjny.
Fot. Jacek Jurecki
Kosmetyczne różnice
Ale nie taki diabeł straszny, jak go media malują. W polskim parlamencie zawsze znajdzie się plan B, a nawet C. Po pierwsze, w Sejmie szykuje się już inny projekt zmian w ustawie o ruchu drogowym, ten bez prezydenckiego błogosławieństwa. Różnica? Kosmetyczna: zamiast 1 stycznia 2028 roku, mówi o 31 grudnia 2027. Ten dokument to nie mała poprawka, niesie ze sobą cały bagaż nowości.
Wyobraźcie sobie 17-latków za kółkiem (pod ścisłym okiem dorosłych, rzecz jasna), zatrzymywanie praw jazdy za szaleńcze prędkości poza miastem czy obowiązek kasków dla jrowerzystów do 16. roku życia. Na hulajnogach też.
A karetki? One też miałyby zielone światło na buspasach. Jak podkreśla Ministerstwo Infrastruktury w swoich komunikatach, te zmiany to krok ku bezpieczeństwu, ale przy okazji ratują skórę elektrykom.
Testy auto autonomicznych i tablice dilerskie
Po drugie, i tu robi się naprawdę ciekawie zaraz po prezydenckich wecie pod obrady trafił poselski projekt, który usuwa tą feralną klauzulę o PKS-ach. W piątek, 21 listopada 2025, Sejm go przyjął, a teraz piłka po stronie Senatu. Jeśli wszystko pójdzie gładko, lada chwila wyląduje na biurku prezydenta w wersji "oczyszczonej".
I co tam jeszcze siedzi w tym pakiecie? Okazuje się, że buspasy to tylko wisienka na torcie. Główny danie to regulacje dla testów autonomicznych pojazdów, tych, co same parkują i unikają kolizji, proszę państwa! Do tego tablice dealerskie ułatwiające życie sprzedawcom aut i wreszcie ustawowe błogosławieństwo dla motocykli na buspasach (do tej pory wymagało to specjalnych znaków).
„Zapchanie" buspasów nie grozi
Miejmy nadzieję, że tym razem unikniemy kolejnych zwrotów, procedura legislacyjna w grudniu zapowiada się na maraton. Zostało ledwie kilka tygodni do końca 2025 roku, ale jeśli Senat nie będzie zwlekał, a prezydent podpisze, elektryki zyskają dwa lata oddechu.
To nie tylko o korki chodzi, to o sygnał dla rynku. Z danymi PSNM (te wspomniane wyżej 107 tysięcy EV do sierpnia 2025 r.) widać, że udział zeroemisyjnych aut w nowych rejestracjach rośnie, ale bez takich zachęt jak buspasy, dynamika może siąść. Ministerstwo Infrastruktury podkreśla: na tym etapie nie grozi nam "zapchanie" buspasów, bo elektryków jest wciąż za mało, by stanowić problem.












