Manual czy automat? Odpowiedź jest tylko jedna!
Cóż, drodzy miłośnicy sprzęgieł i zmęczonych lewych nóg. Musimy porozmawiać. Tak, o was – o tych, którzy wciąż twierdzą, że manualna skrzynia biegów to „prawdziwa jazda”, podczas gdy w rzeczywistości jesteście jak entuzjaści koni pociągowych narzekający na parowozy. Czas się przyznać: automaty są lepsze. I nie, nie chodzi tylko o to, że jesteście zbyt leniwi, by nauczyć się synchronizacji sprzęgła.

Współczesny świat to korek
Zacznijmy od oczywistości: współczesny świat to korek. Gigantyczny, duszny, śmierdzący korek, gdzie manualna skrzynia jest równie praktyczna jak narty na Saharze. Wyobraźcie sobie: stoicie w godzinie szczytu na A2, wasza lewa noga drży jak prześcieradło w pralce, a wy wciąż musicie „czuć drogę”. To nie jest zaangażowanie, to tortura. Tymczasem, w automacie, można swobodnie popijać kawę, rozmawiać przez telefon (oczywiście przez zestaw głośnomówiący) i nawet udawać, że słucha się żony.
Fot. Jacek Jurecki
Kontrolę nad czym?
„Ale manual daje kontrolę!” – krzyczycie, zaciskając pięści na trzecim biegu. Kontrolę? Kontrolę nad czym? Nad potrzebą ciągłego majstrowania przy dźwigni, jakbyście prowadzili traktor z 1952 roku? Nowoczesne automaty zmieniają biegi szybciej niż Lando Norris po trzech espresso. Nawet Ferrari już to zrozumiało – ich auta mają automatyczne skrzynie, bo wiedzą, że żaden śmiertelnik nie przesteruje szybciej niż komputer.
A co z „przyjemnością jazdy”?
Ach tak, ta mistyczna więź między człowiekiem a maszyną. Wiecie, co jeszcze daje „przyjemność”? Jazda konna. Ale nie widzę was, jak pokonujecie trasę Kraków - Warszawa na kucyku. Automat pozwala skupić się na tym, co naprawdę ważne: na drodze, prędkości i dźwięku silnika, który nie jest przerywany twoim jękiem, gdy znów spalisz sprzęgło.
Fot. Jacek Jurecki
A łopatki? Tak, wiemy, to nie to samo
I nie mówcie mi, że automaty są dla emerytów. Porsche PDK (Porsche Doppelkupplung), BMW ZF – to są skrzynie, które potrafią zmieniać biegi z precyzją szwajcarskiego zegarka, a jednocześnie płynąć w korku jak kajak po jeziorze. A jeśli naprawdę tęsknicie za „kontrolą”, zawsze możesz użyć łopatek za kierownicą. Tak, wiemy, to nie to samo. Ale pamiętajcie: nawet Lewis Hamilton używa automatycznej skrzyni biegów. A on chyba wie, co jest lepsze, choć w tym sezonie F1 idzie mu (znaczy się jedzie) nieco gorzej.
Jak talizmanów przeszłości
Więc następnym razem, gdy będziecie wspominać „czasy, gdy samochody wymagały umiejętności”, przypomnijcie sobie: postęp nie pyta o waszą zgodę. Możecie trzymać się swojej dźwigni i pedału sprzęgła jak talizmanów przeszłości. A inni? Będę już na mecie, z uśmiechem, który nie znika nawet w najgorszym korku.
Bo w końcu – czy naprawdę chcecie być tymi, którzy bronią korbowego rozrusznika w erze samochodowych pilotów? Pomyślcie o tym, gdy następnym razem będziecie się tłumaczyć, że „manual to tradycja”. Tradycja, drodzy czytelnicy, jest jak zapach starej skóry w jakimś klasyku – ładnie pachnie, ale nie zawsze warto ją zachować.
Fot. Jacek Jurecki