Nowy Jeep Compass: elektryczny buntownik z duszą łowcy przygód
Jacek JureckiAutor
Jeep Compass powraca, łącząc terenową legendę z elektryczną rewolucją. Czy to SUV, który podbije zarówno miejskie ulice, i bezdroża?

Czy Jeep Compass może być jednocześnie eleganckim miejskim dżentelmenem i nieustraszonym łowcą przygód?
No cóż, Jeep twierdzi, że tak. I nie, to nie jest kolejna marketingowa papka o „uniwersalnym SUV-ie”. Nowy Compass to maszyna, która najpierw wbija ci siedem slotów grilla w pamięć (tak, ten kultowy wzór!), a potem proponuje przejażdżkę przez bagno… na prąd. Tak, elektryczny. I tu zaczyna się zabawa.
Jeep Compass
Design: brutalna elegancja
Jeep nie próbuje być miły. Nowy Compass wygląda, jakby właśnie wyszedł z siłowni po trzech godzinach z trenerem personalnym. Siedem slotów? Obecne. Trapezowe nadkola? Jak najbardziej. A do tego „Antarktyda” (czyli biały lakier) lub „Wulkan” (czarny jak lawa) – kolory inspirowane przyrodą, bo marketingowcy Jeepa chyba spędzili ostatnie wakacje z atlasem geograficznym. Bo będą także takie kolory jak: jasnozielony Hawaii, Pacific (niebieski), Amazonia (brązowozielony) i Yosemite (szary).
Ale to nie tylko styl. Wzmacniane zderzaki, osłona antyzadrapaniowa i radar schowany tak, by nie oberwać kamieniem na bezdrożach – to SUV, który wie, że życie bywa… ostre.
Jeep Compass
Silniki: od hybrydy po elektryka
Tu Jeep gra w otwarte karty: e-Hybrid 145 KM, Plug-in Hybrid 195 KM i BEV z zasięgiem 650 km. Ten ostatni? 375 koni mechanicznych, napęd na cztery koła i moment obrotowy, który pewnie poradziłby sobie z przeciągnięciem Titanica z dna oceanu. Aha, i ładujesz go do 80% w 30 minut. Czyli tyle, ile zajmuje kobiecie znalezienie kluczyków w torebce.
Dla tradycjonalistów: hybryda. Dla ekologicznych buntowników: elektryk, który wspina się na 20% wzniesienia nawet jeśli przednie koła ślizgają się jak łyżwy. Bo Jeep wie, że „zielony” nie musi znaczyć „nudny”.
Jeep Compass
Wnętrze: gdzie technologia spotyka błoto
W środku? 16-calowy ekran (większy niż telewizor w twoim pierwszym mieszkaniu), 55 mm więcej miejsca na nogi i bagażnik 550 litrów – zmieścisz tam namiot isprzęt do nurkowania.
Aha, i autonomiczna jazda Level 2. Czyli możesz jechać autostradą, jednocześnie szukając w Google’u „jak przetrwać w dziczy bez zasięgu”. Ironia? Być może.
Jeep Compass
First Edition: dla tych, którzy chcą wszystko. Od zaraz
Limited Edition, oczywiście. 20-calowe felgi, LED-y Matrix (oślepiają nawet niedźwiedzie), 360-stopniowa ochrona (bo parkowanie w mieście to też sport ekstremalny) i… masujące fotele. Tak, w Jeecie. Bo po przejechaniu przez bagno przyda ci się relaks. Dostępne od ręki? Cóż, jeśli „ręka” oznacza dostawy w IV kwartale 2025. Ale czekać warto.
Podsumowanie
Jeep Compass zawsze był jak szwajcarski scyzoryk – niezawodny, ale bez polotu. Teraz? To Scyzoryk z silnikiem od Tesli i duszą Indiany Jonesa. 650 km zasięgu, terrain select nawet w wersji 2WD i miejsce dla pięciu osób, które nie muszą się przytulać.