Pamiętasz zapewne tragiczny wypadek na autostradzie A1 we wrześniu ubiegłego roku, w którym zginęła trzyosobowa rodzina. Przypomnijmy: na wysokości miejscowości Sierosław pod Piotrkowem Trybunalskim rozpędzone BMW (niektórzy twierdzą, że kierowca tego samochodu jechał blisko 300 km/h) wjechało w auto, w którym wracało z wakacji małżeństwo i ich 5-letni synek. Cała rodzina zginęła na miejscu.
Za kierownicą BMW siedział 33-letni obecnie Sebastian M. z Łodzi, który po tragedii od razu wyjechał za granicę, a od końca stycznia br. przebywa (?) na wolności w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, choć bez prawa ich opuszczenia, bowiem władze sądowe ZEA wciąż rozpatrują polski wniosek o jego ekstradycje do Polski.
Zaraz po tej tragedii opinia publiczna zaczęła zastanawiać się jak to możliwe, że jej domniemany sprawca nie został zatrzymamy od razu po wypadku. W sieci zaczęły się spekulacje na temat rodzinnych powiązań Sebastiana M. oraz jego pasażerów z wysoko postawionymi funkcjonariuszami łódzkiej policji. Brak zatrzymania kierowcy BMW zaraz po wypadku co w konsekwencji dało mu możliwość ucieczki z Polski. Śledztwo tego nie potwierdziło.
A dlaczego nie został zatrzymany? To badała prokuratura, która właśnie wydała postanowienie. Otóż śledczy z warszawskiej prokuratury uznali, że należy umorzyć śledztwo w sprawie zachowania funkcjonariuszy z komendy miejskiej w Piotrkowie Trybunalskim. Innymi słowy postępowanie policjantów było – według prokuratury - prawidłowe.
Wczoraj adwokat Łukasz Kowalski, który jest reprezentantem prawnym bliskich ofiar wypadku z 16 września 2023 roku powiedział Onetowi, że po zapoznaniu się z uzasadnieniem postanowienia prokuratury będzie wnosił zażalenie na to postanowienie, aby poddać je ocenie sądu.
Wszystkie teksty na temat tragedii na A1 znajdziesz TUTAJ.