Sylwia Peretti, która w lipcu br. w strasznych okolicznościach straciła jedynego syna Patryka przerwała milczenie. W emocjonalnym wpisie na Instagramie opowiedziała co czuje po tym straszliwym wypadku, w którym życie straciło czterech młodych mężczyzn, w tym jej syn, który siedział za kierownicą sportowego Renaulta.
Przypomnijmy, o świcie 15 lipca br . kierowca Renault Megane RS Coupe jechał aleją Krasińskiego w stronę remontowanego mostu Dębnickiego. W pewnym momencie stracił panowanie nad kierownicą, auto wjechało w słup sygnalizacji świetlnej a następnie dachując spadło po schodach na bulwar Czerwieńskiego uderzając w mur przeciwpowodziowy. Siła była ogromna, po uderzeniu górna część muru przesunęła się na długości ponad 10 metrów, co widać na naszym filmie.
Na miejscu zginęli wszyscy jadący Megane: 24-letni kierowca i trzech pasażerów. Za kierownicą siedział Patryk P, syn Sylwii Peretti, która znana była szerszej publiczności z udziału w programie "Królowe życia". Jak się później okazało kierowca był pijany, jak również dwójka jego pasażerów.
Wszystko wskazuje na to, że kierowca nie hamując chciał z ogromną prędkością (biegli szacują ją na 164 km/h) wjechać w zwężenie pomiędzy barierkami, które znajduje się na remontowanym moście Dębnickim. Wtedy wpadł w poślizg.
Poniżej treść pierwszego posta, jaki Sylwia Peretti opublikowała na swoim kanale na Instagramie po tragicznej śmierci syna.
„W ten wieczór czułam dziwny niepokój.
Jednak nigdy, nawet w najczarniejszych koszmarach nie pomyślałabym, że los w tak okrutny sposób, postanowi zabawić się naszym kosztem Synek...
Pożegnanie odebrało mi cząstkę duszy.
Ogarnęła mnie pustka, bezradność i niesamowita samotność.
Dziękuję Ci, że wybrałeś mnie na swoją mamę.
Byłeś moim jedynym dzieckiem, ale przede wszystkim, byłeś dobrym, skromnym człowiekiem.
Tak, jestem dumną mamą!
Wychowałam Cię na najlepszego Świętego Mikołaja...
Moje życie tak naprawdę zaczęło się, gdy Twoje serce we mnie zabiło, a zakończyło się gdy się zatrzymało.
Gdybym mogła jeszcze raz przeżyć moje życie, miałabym Cię jeszcze wcześniej, by móc dłużej Cię kochać.
Przez Twoją śmierć odkryłam, że miłość trwa dłużej, niż życie tego kogo kochamy. Daj mi siłę Synek, bym z tęsknoty zbyt szybko nie zostawiła tych, dla których tutaj ja jestem wszystkim...
Ty wiesz, że nie byłeś tylko moim Synem, byłeś moim najlepszym przyjacielem, moim wszystkim.
Zawsze mi się zwierzałeś, byłam pierwszą osobą do której dzwoniłeś, gdy pojawiał się u Ciebie jakiś problem, czy niepewność.
Długo nie mogłeś odnaleźć swojej drogi, błądziłeś, ale ostatni rok był przełomowy. Przewartościowałeś tak wiele spraw w swoim życiu, tak wiele zrozumiałeś, dlatego też codziennie, do śmierci, będę zadawać sobie pytanie - dlaczego przesiadłeś się na te ostatnie 1300 metrów... co tam się wydarzyło Synek?!
Jednak na to pytanie, odpowiadać mi będzie tylko głucha cisza, która starannie mnie zabija.
Byłeś, jesteś i będziesz miłością mojego życia, a to zdjęcie, które wybrałam w Twoją ostatnią drogę, było naszym ulubionym, pamiętasz?
Tak bardzo Cię kocham dzieciaku, tak bardzo nie umiem bez Ciebie żyć, bo to już nie jest życie.
Brakuje mi tylko jednej osoby, a czuję, jakby nie było nikogo...”