Tesla tnie funkcje w Modelach Y i 3
No to mamy temat, który rozgrzeje fanów motoryzacji bardziej niż przegrzany silnik V8! Tesla właśnie pokazała światu swoje nowe, tańsze wersje Modelu Y i Modelu 3. Ceny? Kuszące - 39 990 dolarów za Model Y Standard i 36 990 dolarów za Model 3 Standard. To o 5 tysięcy dolarów mniej niż poprzednie bazowe modele. Ale, jak to zwykle bywa, taniocha ma swoją cenę. I nie ma tu mowy tylko o mniejszym zasięgu czy wolniejszym sprintcie do setki. Tesla poszła na całość i wyciągnęła z tych aut kilka rzeczy, które mogą sprawić, że fani Elona Muska złapią się za głowę. Gotowi? To jedziemy!

Co Tesla wycięła z nowych modeli?
Zacznijmy od największego szoku: brak radia. Tak, dobrze czytacie. W tych samochodach nie posłuchacie sobie klasycznego rocka na lokalnej stacji radiowej ani porannego programu, gdzie prowadzący próbuje być zabawny. Jasne, macie Bluetooth i dane komórkowe, więc możecie streamować muzykę przez aplikacje Tesli albo sparować telefon. Ale jeśli wasza codzienna trasa do pracy to rytuał słuchania Radia Zet czy RMF FM, to sorry, ale musicie kombinować. Może streaming przez sieć komórkową? O ile macie dobry zasięg i nie szkoda wam danych.
Model 3. Fot. Tesla
To nie wszystko. Nowe modele mają mniejszy zasięg - ok. 516 km, czyli mniej niż poprzednie wersje. Do tego wolniej przyspieszają, ładują się wolniej na Superchargerach i zniknął systemem Autosteer, czyli funkcją utrzymywania pasa ruchu. Jeśli lubiliście, jak auto samo prowadziło się na autostradzie (pod waszym czujnym okiem, oczywiście), to teraz będziecie musieli kręcić kierownicą sami.
Na deser: wnętrze. Żegnaj, efektowna listwa oświetlenia ambientowego, a tapicerka tekstylna dostępna tylko w czerni. A, i jeszcze mniejsze felgi.
Czy to wciąż dobra okazja?
Tesla obcięła sporo, ale ceny są naprawdę niezłe. Model Y Standard za niecałe 40 tysięcy dolarów i Model 3 Standard za niespełna 37 tysięcy to wejście do świata Tesli za mniejsze pieniądze. W zamian dostajecie wciąż to, z czego Tesla słynie: niski koszt eksploatacji, bezpieczeństwo i ten wielki, 15,4-calowy ekran dotykowy, na którym możecie oglądać Netflixa, grać w gry z Tesla Arcade czy słuchać muzyki przez streaming.
Model 3. Fot. Tesla
Ale czy to wystarczy, żeby przymknąć oko na brak radia, Autosteer czy efektownego oświetlenia? To już zależy od was. Jeśli marzycie o Tesli, ale budżet was ogranicza, te modele mogą być strzałem w dziesiątkę i znajdziecie je na Vehis. Jeśli jednak kochacie pełen pakiet bajerów, to może warto dołożyć do droższej wersji albo… no wiecie, poszukać używanego egzemplarza z radiem. Także na Vehis.
Tesla: mistrz cięcia kosztów
Tym razem Elon Musk i spółka postanowili, że taniej znaczy prościej. Pytanie brzmi: czy nie przesadzili? Brak radia to trochę jak kupienie nowego telewizora bez pilota - niby da się używać, ale czegoś brakuje. A brak Autosteer? To już cios dla tych, którzy marzyli o namiastce autonomicznej jazdy.