Abarth 600e Scorpionissima: elektryczny Skorpion z Tychów. Każda przejażdżka tym autem jest przygodą
Niech nikt nie mówi, że Polska nie ma nic wspólnego z motoryzacyjnym szaleństwem. Abarth 600e Scorpionissima (limitowany do 1949 sztuk) powstaje w fabryce Stellantis w Tychach, gdzie obok swoich kuzynów – Fiata 600e, Alfy Romeo Junior i Jeepa Avengera – ten mały potwór nabiera kształtów. To fajnie, że taki samochód, z naklejką „Made in Poland” na środkowym słupku, podbija serca fanów motoryzacji na całym świecie.

Karoseria: agresja w każdym calu
Abarth 600e Scorpionissima. Fot. Jacek Jurecki
Patrząc na Abartha 600e Scorpionissima, czujesz, że ten samochód nie prosi o uwagę – on ją wymusza! Jego nadwozie to czysta motoryzacyjna poezja, która wygląda, jakby ktoś wlał do Fiata 600e porządną dawkę sterydów. Muskularne linie, aerodynamiczny spojler i 20-calowe felgi aluminiowe, które zdają się mówić: „Spróbuj mnie dogonić!”. Dostępny w dwóch kolorach – zielonym, a raczej limonkowym, który bije w oczy niczym neon w nocnym klubie, i fioletowym Hypnotic, który rzeczywiście hipnotyzuje jak ukąszenie skorpiona – ten samochód to magnes na spojrzenia. Przedni zderzak, inspirowany Abarthem 850 TC z lat 60., ma wloty powietrza, które wyglądają, jakby chciały połknąć drogę. Czarna obudowa lusterek i klamki kontrastują z jaskrawym lakierem, a całość wieńczy tylny spojler, który nie tylko wygląda groźnie, ale i poprawia aerodynamikę. To nie jest auto dla nieśmiałych – to auto dla tych, którzy chcą, by świat wiedział, że nadjeżdżają.
Wnętrze: sportowy klimat z nutą włoskiego stylu
Otwierasz drzwi i wchodzisz do kabiny, która wygląda, jakby zaprojektowano ją z myślą o torze, ale z odrobiną włoskiego szyku. Fotele Sabelt, pokryte Alcantarą, są jak uścisk dobrego kumpla – trzymają cię mocno, ale z klasą. W wersji Scorpionissima są to głębokie kubełki, które nie tylko wyglądają obłędnie, ale i zapewniają świetne podparcie w zakrętach. Kierownica, również obszyta Alcantarą, ma wyszyte logo skorpiona, które przypomina, że siedzisz w czymś wyjątkowym. Czarna podsufitka i okładziny słupków tworzą mroczny, sportowy klimat, przełamany żółtymi szwami, które dodają odrobiny zadziorności.
Na środku deski rozdzielczej króluje 10,25-calowy ekran dotykowy z systemem multimedialnym, który nie tylko obsługuje Android Auto i Apple CarPlay, ale pozwala też śledzić osiągi – moment obrotowy, przyspieszenie i… czasy okrążeń. Jest nawet asystent głosowy z technologią ChatGPT, który rozmawia z tobą, jakby był twoim kumplem z pit-stopu. Ale nie wszystko jest idealne – plastik na desce rozdzielczej i drzwiach mógłby być lepszej jakości, a dźwięk kierunkowskazów „klap, klap” brzmi, jakby ktoś zapomniał wyciszyć zegar z kukułką. Niemniej, wnętrze to miejsce, gdzie czujesz się jak w kokpicie, gotowy do walki z każdym zakrętem.
Silnik: elektryczna bestia z Formuły E
Abarth 600e Scorpionissima. Fot. Jacek Jurecki
Pod maską kryje się serce, które bije z mocą 280 KM (207 kW) i momentem obrotowym 345 Nm. To najmocniejszy Abarth w historii, a jego silnik elektryczny został przetestowany na stanowisku Formuły E, co brzmi jak coś, co wymyśliłby sam Elon Musk po zbyt dużej ilości espresso. Zasilany akumulatorem o pojemności 54 kWh, oferuje zasięg do 334 km w cyklu WLTP, co w miejskich warunkach jest więcej niż wystarczające. System chłodzenia akumulatora sprawia, że nawet podczas ostrej jazdy nie musisz martwić się o przegrzanie. Do tego mechanizm różnicowy Torsen i opony Michelin Pilot Sport EV zapewniają przyczepność, która sprawia, że czujesz się, jakbyś jeździł po szynach. Hamulce Alcon z tarczami 380 mm to wisienka na torcie – zatrzymują tego skorpiona z precyzją chirurga.
Osiągi: przyspieszenie, które wgniata w fotel
Abarth 600e Scorpionissima. Fot. Jacek Jurecki
Abarth 600e Scorpionissima to nie jest samochód dla tych, którzy lubią spokojną jazdę. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 5,85 sekundy to wynik, który sprawia, że czujesz się, jakby ktoś wystrzelił cię z procy. Maksymalna prędkość? 200 km/h. W trybie Scorpion Track, auto pokazuje swoje prawdziwe oblicze – dynamiczna kalibracja pedału gazu, sportowy układ kierowniczy i luźniejszy ESP. Wszystko to pozwala na odrobinę szaleństwa. Tryb Scorpion Street (170 kW, 345 Nm, max 180 km/h) to złoty środek dla codziennej jazdy, a Turismo (140 kW, 300 Nm, max 150 km/h) jest jak spokojny poranek z cappuccino – wciąż szybki, ale mniej agresywny.
Co ciekawe, Abarth wyposażył Scorpionissimę w generator dźwięku, który naśladuje ryk czterocylindrowego silnika spalinowego. Brzmi to trochę jak soundtrack z gry wideo, a nie prawdziwy silnik, i choć słychać go zarówno w kabinie, jak i na zewnątrz (do 80 km/h), niektórzy powiedzą, że to sztuczne. Ja? Myślę, że to jak karaoke dla fanów benzyny – może nie idealne, ale dodaje frajdy.
W ciasnych zakrętach auto prowadzi się jak marzenie, choć na mokrej nawierzchni przedni napęd czasem przypomina, że nawet skorpion może się poślizgnąć.
Wrażenia z jazdy: skorpion, który budzi emocje
Abarth 600e Scorpionissima. Fot. Jacek Jurecki
Siadasz za kierownicą, wciskasz gaz, i nagle świat przestaje istnieć. Abarth 600e Scorpionissima wyrywa do przodu z taką werwą, że zapominasz, że to elektryk - jest szybki, zwinny i precyzyjny. W trybie Scorpion Track czujesz się, jakbyś grał w Gran Turismo, tylko bez przycisku „reset”. Zawieszenie jest sztywne, ale nie wybije ci plomb, a układ kierowniczy reaguje jak posłuszny pies na komendę. W mieście? To auto śmiga między samochodami jak skorpion między kamieniami – zwinne, kompaktowe, ale z pazurem.
Jednak nie każdy będzie wniebowzięty. Brak prawdziwego spalinowego ryku i sztuczny dźwięk z głośników mogą rozczarować purystów, którzy tęsknią za benzynową erą Abartha. Niektórzy narzekają, że Scorpionissima mogła być bardziej bezkompromisowa – bardziej torowa, mniej cywilizowana. Ale dla mnie? To jak włoska kawa – intensywna, wyrazista, ale z odrobiną słodyczy, która sprawia, że chcesz więcej. To nie jest samochód dla każdego. To auto dla tych, którzy chcą, by każda przejażdżka była przygodą.
Ceny: za przyjemność trzeba płacić
Teraz pora na brutalną rzeczywistość. Abarth 600e Scorpionissima kosztuje 212 000 zł, co jest kwotą, która może wywołać lekki zawał u mniej zamożnych fanów marki. Wersja Turismo jest nieco tańsza – 195 000 zł – ale wciąż to więcej niż niejeden konkurent. Dla porównania, Alfa Romeo Junior Veloce (również 280 KM) startuje od 215 700 zł, a 326-konna Cupra Born VZ kosztuje 223 600 zł. Za 205 700 zł można mieć MINI Coopera JCW E (245 KM), a za 209 000 zł – Teslę Model 3 (320 KM).
Scorpionissima to zakup dla tych, którzy chcą się wyróżniać, nawet jeśli oznacza to wydanie kwoty, za którą można kupić większy samochód z podobnymi osiągami. Ale czy większy oznacza lepszy? W przypadku Abartha – niekoniecznie.