Dzień Łapania za Pupę w poznańskich autobusach: afera z przymrużeniem oka
Wyobraźcie sobie: poniedziałkowy poranek, tłum w poznańskim autobusie MPK, każdy z nosem w telefonie albo wpatrzony w okno, gdy nagle na ekranie reklamowym pojawia się komunikat: „Czy wiesz, że dziś jest Dzień Łapania za Pupę?”. Cisza. Ktoś parska kawą, ktoś inny unosi brew, a starsza pani z torbą pełną pietruszki pyta: „To co, teraz mamy się ściskać jak w tańcu na weselu?”. I tak zaczęła się afera, która wstrząsnęła Poznaniem bardziej niż remonty na rondzie Kaponiera!

Skąd ten pomysł?
Okazuje się, że 14 lipca to w internetowym kalendarzu „Dzień Łapania za Pupę” – święto, które brzmi jak żart z czasów, gdy memy krążyły jeszcze na Naszej Klasie. Nikt nie wie, kto je wymyślił, ale jedno jest pewne: ktoś w firmie obsługującej ekrany w autobusach uznał, że to idealny sposób, by rozweselić pasażerów. No bo kto by nie chciał dowiedzieć się o takim „święcie” między przystankiem Rataje a Garbary? Niestety, nie każdy podszedł do tego z uśmiechem. Radny Andrzej Prendke, niczym rycerz na białym tramwaju, złożył interpelację do prezydenta miasta, twierdząc, że komunikat jest „poniżający” i „normalizuje molestowanie”. I tak żartobliwy slajd stał się tematem gorętszym niż poznańskie pyry w lipcowym słońcu.
MPK: „To nie my, to oni!”
MPK Poznań szybko wydało oświadczenie, w którym zrzuciło winę na zewnętrznego operatora ekranów. „Oj, przepraszamy, to nie nasza ręka macała ten pomysł!” – można by sparafrazować ich komunikat. Slajd zniknął szybciej, niż znika miejsce siedzące w porannym autobusie, ale niektórzy pasażerowie zdążyli zrobić zrzuty ekranu i teraz kolekcjonują je jak znaczki pocztowe. Firma obiecała też, że sprawdzi, jak to się stało, że zamiast reklamy o zniżkach na kebab pojawiła się zachęta do łapania za pupę. Może to wina stażysty, który za bardzo polubił TikToka?
Reakcje pasażerów: od LOL do OMG
W mediach społecznościowych zawrzało. Część internautów uznała, że to świetny żart, który rozładowuje napięcie w zatłoczonej komunikacji. „No co, lepsze to niż kolejny komunikat o korkach na Grunwaldzkiej!” – napisał jeden z użytkowników. Inni jednak, zwłaszcza panie, poczuli się nieswojo, a radny Prendke podkreślił, że takie treści mogą wywoływać dyskomfort, szczególnie wśród młodszych pasażerów. I trudno się dziwić – w końcu „Dzień Łapania za Pupę” brzmi jak coś, co mogłoby zainspirować nastoletnich żartownisiów do głupich pomysłów, a niekoniecznie do refleksji nad szacunkiem.
Lekcja na przyszłość
Cała afera pokazuje, że granica między żartem a nietaktem jest cienka jak bilet miesięczny. MPK obiecało, że od teraz będzie pilnować, co pojawia się na ekranach, a radny Prendke pewnie już szykuje lupę do sprawdzania kolejnych komunikatów. Może następnym razem zobaczymy coś mniej kontrowersyjnego, jak „Dzień Jedzenia Pyry z Gzikiem”? Jedno jest pewne: Poznań znów udowodnił, że nawet w komunikacji miejskiej potrafi być gorąco – i to nie tylko w upalne dni!