Przełom w technologii baterii EV. Słowo klucz: mangan
General Motors (GM) szykuje się do wprowadzenia na rynek „przełomowej” technologii baterii do swoich elektrycznych SUV-ów. Koncern zapowiada, że ogniwa litowo-manganowe (LMR) zadebiutują w flagowych modelach, takich jak Chevrolet Silverado EV czy Cadillac Escalade IQ, już w 2028 roku. Nowa chemia ma obniżyć koszty produkcji nawet o 30% w porównaniu z obecnymi rozwiązaniami, jednocześnie oferując zasięg do 560 km – to odpowiedź na rosnące oczekiwania kierowców i presję konkurencji.

Dlaczego LMR to gra zmieniająca zasady?
Kluczem sukcesu mają być tańsze i łatwiej dostępne surowce. GM zastępuje drogi kobalt i nikiel manganem, który jest nie tylko bardziej powszechny, ale też przyjazny dla środowiska. Jak podkreśla Kurt Kelty, wiceprezes GM ds. baterii: „LMR łączy wydajność premium z przystępną ceną. To przyszłość elektrycznych pojazdów”. Co ważne, nowe ogniwa przyspieszają ładowanie i są lżejsze, co przekłada się na niższe zużycie energii – nawet o 15% w porównaniu z bateriami NMC (niklowo-manganowo-kobaltowymi).
Rywalizacja z Fordem i innymi gigantami
GM nie jest jedynym graczem na rynku LMR. Ford zapowiedział podobną technologię przed 2030 rokiem, nazywając ją równie „przełomową”. Jednak GM ma przewagę: już teraz współpracuje z Element 25 (to firma wydobywcza), aby zlokalizować produkcję manganu w USA, co skraca łańcuch dostaw i redukuje koszty transportu. To część szerszej strategii koncernu, który do 2035 roku planuje oferować wyłącznie auta elektryczne, a do 2040 – osiągnąć neutralność emisyjną.
Wyzwania i przyszłość baterii EV
Choć LMR brzmi obiecująco, branża wciąż szuka idealnego rozwiązania. Toyota i BMW inwestują w baterie stałotlenkowe (solid-state), które od 2025 roku mają zapewniać zasięg nawet 700 km. GM nie pozostaje w tyle – pracuje nad technologią, która poprawi wydajność baterii w niskich temperaturach, co wciąż jest bolączką EV.
Podsumowanie: elektryczna rewolucja przyspiesza
Wprowadzenie ogniw LMR przez GM to nie tylko krok w stronę tańszych i wydajniejszych elektryków, ale też sygnał dla konkurencji. W połączeniu z inwestycjami w lokalną produkcję i partnerskimi projektami, koncern z Detroit chce utrzymać pozycję lidera w wyścigu o rynek EV. Jak podsumowuje wspomniany powyżej Kurt Kelty: „Jeśli EV będzie kosztować tyle samo, co auto spalinowe – nie ma powodu, by go nie wybrać”.