Volvo XC70 powraca! Jako szwedzki czołg luksusu
Czy pamiętacie kultowe Volvo XC70? To kombi, które zamiast nudy oferowało zaproszenie na off-road? Cóż, Volvo właśnie postanowiło wskrzesić legendę – ale w formie, od której przeciętny SUV dostanie zawrotów głowy. Nowy XC70 to nie tylko powrót ikonicznej nazwy. To hybrydowa maszyna, która chce pogrzebać konkurencji… i to dosłownie, bo ma zasięg elektryczny jak mało kto!

Elektryk z zapasowym silnikiem? Tak, proszę państwa!
XC70 debiutuje jako pierwsza „extended-range plug-in hybrid” w historii Volvo. Co to znaczy? W skrócie: bateria, która pozwala przejechać aż 200 km tylko na prądzie (testy CLTC, Chiny na razie, ale kto wie…). A gdy zabraknie energii, w grę wchodzi silnik spalinowy – bez stresu, bez szukania ładowarek na pustkowiu. To jak mieć w garażu dwa auta w jednym: elektryka do miasta i diesla na wakacje w Bieszczady. Håkan Samuelsson, szef Volvo, nie kryje dumy: „To nasz most do pełnej elektryfikacji. I odpowiedź na rynkową paliwową schizofrenię”.
Design: Szwedzki minimalizm z pazurem
Volvo XC70
Wygląd? Volvo jak zwykle nie zawiodło. XC70 to połączenie skandynawskiej elegancji z postapokaliptyczną pewnością siebie. Przód zdobi „tarczowa” atrapa chłodnicy (kłaniają się modele elektryczne) i „migające” LED-y Thor’s Hammer – teraz jeszcze bardziej agresywne. A z tyłu? C-shaped światła wtopione w szybę – efekt „patrzcie, ale się nie gapcie”. Dach opadający dynamicznie, muskularne nadkola… To nie SUV. To Szwedzki Czołg Luksusu.
Dla Kogo? Dla tych, co jeszcze nie porzucili benzyny
XC70 ma podbić Chiny, gdzie hybrydy wciąż rządzą. Ale my, Europejczycy, też możemy się modlić o jego import. Bo kto nie chciałby auta, które w mieście jeździ za grosze (prąd!), a na trasie nie każe się bać o zasięg? Do tego wnętrze – przestronne jak saabowe marzenia i bezpieczne jak… no właśnie, jak Volvo.
Podsumowanie: XC70 to Volvo w najczystszej formie
Volvo XC70
Nowy XC70 to nie tylko auto. To manifest: „Jesteśmy gotowi na elektryczność, ale szanujemy tych, którzy jeszcze trzymają kanistry w bagażniku”. I choć na razie kierowany jest do Chin, to mamy przeczucie, że Europa też go zobaczy. Bo kto oprze się hybrydzie z zasięgiem 200 km, designem jak z „Mad Maxa” i duszą starego, dobrego kombi?
Wkrótce więcej szczegółów. Śledźcie nas – bo Volvo jak zwykle może zaskoczyć. A tymczasem: może jednak warto odpuścić sobie pełnego elektryka?
Volvo XC70