Strona główna/Clacson/Benzyna powinna kosztować 440 zł za litr

Benzyna powinna kosztować 440 zł za litr

4 sierpnia 2023

Kiedyś mawiało się, że "papier wszystko przyjmie". W domyśle - również największą bzdurę. W dzisiejszym świecie mediów papier jest w odwrocie, ale Internet wykazuje się jeszcze większą wyrozumiałością. Oto w jednym z czołowych portali czytam: "Benzyna powinna kosztować 440 zł za litr. Niemcy wychodzą z nowym pomysłem".


Rany boskie! 440 zł za litr paliwa?! I kto to wymyślił! Niemcy, czyli jak przekonują niektórzy z polityków, nasi najwięksi prześladowcy, nie tylko historycznie, ale i współcześnie. Po nich można spodziewać się wszystkiego najgorszego. No dobrze, ale którzy Niemcy? Kanclerz Scholz? Ktoś z jego ministrów? Partia Zielonych? Bundestag? 


Tak, jak chciał algorytm, rządzący treściami w sieci, klikam w budzący grozę nagłówek. Otwiera się cała informacja, jednak już z wyraźnie złagodzonym tytułem. Już nie "Niemcy wychodzą z nowym pomysłem", lecz "W Niemczech padła propozycja". Ma ona konkretnego autora. Jednego. Jest nim Gregor Bachmann, profesor prawa cywilnego na Uniwersytecie Humboldta w Berlinie, który "prywatnie zajmuje się problematyką ochrony środowiska". Jego wpis w jednym z serwisów społecznościowych podchwyciła i rozwinęła berlińska gazeta "B.Z. Die Stimme Berlin", związana z tabloidem "Bild". 


Gregor Bachmann tłumaczy, że tylko drastyczna podwyżka cen benzyny, przynajmniej do 100 euro za litr (stąd owe nieszczęsne 440 zł), może zmusić ludzi do rezygnacji z korzystania z samochodów, użytkowanych najczęściej nie z konieczności, ale z wygody. "Prowadzenie samochodu musi boleć, aby wymusić przejście na środki transportu bardziej przyjazne środowisku". Owszem, gdyby wspomniana propozycja została urzeczywistniona, własne auto stałoby się przywilejem dostępnym jedynie dla najbogatszych, ale trudno, ochrona klimatu wymaga poświęceń. 


Profesor Bachmann osobiście też się poświęca. Do pracy - 14 kilometrów - dojeżdża rowerem. Gnieździ się w pięć osób w domu o powierzchni zaledwie 120 metrów kwadratowych. Jest właścicielem samochodu elektrycznego, który ładuje energią, pochodzącą wyłącznie z czystych źródeł.

 Pan profesor przyznaje jednak, że nie jest wolny od pewnych grzeszków. Zdarza mu się bowiem jeździć na snowboardzie w specjalnie chłodzonej hali, co w środku lata nie jest zbyt ekologiczne. 


Można zapytać, no i co z tego? Gregor Bachmann nie jest żadnym powszechnie uznawanym autorytetem. Nie reprezentuje stanowiska żadnej opiniotwórczej organizacji ani instytucji. Jego wywody nie stanowią punktu wyjścia do podejmowania jakichkolwiek decyzji politycznych czy prawnych. Ot, rzucił myśl, jakich dziesiątki tysięcy, mniej lub bardziej sensownych, pojawiają się codziennie w Internecie. Jak jednak widać, to wystarcza, by spróbować wywołać popłoch wśród kierowców nad Wisłą i pogłębić niechęć do zachodniego sąsiada, a przy okazji poprawić klikalność. 


W takim razie ja też wniosę tu coś od siebie. Otóż postuluję, by zerwać asfalt ze wszystkich dróg i zastąpić go kocimi łbami, co też powinno skutecznie odstręczyć kierowców od korzystania z samochodów. Oczywiście w trosce o los naszej planety. Mam nadzieję, że ten odważny postulat trafi do globalnego Internetu z tytułem: "Polacy wychodzą z nowym pomysłem".  


CLACSON 


Wszystkie felietony Clacsona znajdziesz TUTAJ.

Szukasz samochodu? Doradca VEHIS ma dla Ciebie oferty ponad 8 000 dostępnych samochodów!
Wysyłając formularz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych wg [tych zasad]
Kontakt
Biuro Obsługi Klienta
+48 32 308 84 44
bok@vehis.pl
Jesteśmy członkiem
Obserwuj nas: