Toyota w Europie. Koniec focha na elektryki, Kolin szykuje się na prąd!
ClacsonAutor
No i stało się! Toyota, ta japońska forteca tradycji, która przez lata patrzyła na samochody elektryczne z miną, jakby ktoś podał jej zgniłe sushi, w końcu zmiękła. Tak, dobrze czytacie - Toyota przestaje kręcić nosem i zabiera się za produkcję swojego pierwszego w pełni elektrycznego samochodu w Europie. Gdzie? Tuż obok granicy z Polską. W Kolinie, w Czechach, w fabryce, która do tej pory klepie Yarisy i Aygo. Ale teraz, uwaga, szykuje się rewolucja na prąd! I to nie byle jaka, bo Toyota sypnie na to 680 milionów euro, a Czesi dorzucą 64 miliony na nową linię do produkcji baterii.

Toyota zmienia zdanie
Premier Czech Petr Fiala i minister przemysłu i handlu Lukáš Vlček wraz z prezesem i dyrektorem generalnym Toyota Motor Europe Yoshihiro Nakatą podczas ogłoszenia nowego pojazdu elektrycznego zasilanego akumulatorem, który będzie produkowany w Europie
Przez lata Toyota była jak ten dziadek, który uparcie twierdzi, że kasety VHS są lepsze od Netflixa. Hybrydy? Jasne, w tym są mistrzami. Yaris Hybrid, Corolla Hybrid - to auta, które oszczędzają paliwo lepiej, niż ja oszczędzam jeżdżąc po Krakowie rowerem. Ale pełny elektryk? „Nie, dziękuję, wolimy nasze hybrydy i może trochę wodoru” - mówili. I nagle bum! Toyota ogłasza, że od 2028 roku w Kolinie ruszy produkcja elektrycznego SUV-a, a fabryka ma wytwarzać 100 000 takich cacek rocznie. To poważna deklaracja, że Toyota chce być graczem na rynku EV w Europie. I to w czasie, gdy Unia Europejska wciąż macha widmem zakazu silników spalinowych w 2035 roku. Sprytne, Toyota, sprytne.
Kolin - czeski bastion Toyoty
Kolin, mała miejscowość godzinę drogi od Pragi i dwie od Wałbrzycha, to nie jest miejsce, gdzie spodziewalibyście się przełomu w motoryzacji. A jednak! Toyota Motor Manufacturing Czech Republic (TMMCZ), kiedyś wspólne dziecko z PSA, od 2021 roku jest w pełni w rękach Japończyków. Fabryka, która produkuje miejskie maluszka Aygo, teraz szykuje się na coś większego. Już w 2021 roku Toyota wpompowała w ten zakład ponad 180 milionów euro, żeby wdrożyć platformę TNGA i zacząć produkcję hybrydowego Yarisa. A teraz? Teraz idą na całość z elektrykami. Nowy SUV na prąd, bateria montowana na miejscu - to brzmi jak plan, który może nawet zmusić Elona Muska do uniesienia brwi. Albo przynajmniej do wysłania złośliwego tweeta.
Europa patrzy!
W Czechach przemysł motoryzacyjny to 10% PKB, więc decyzja Toyoty to nie tylko fanaberia inżynierów z Japonii, ale i sygnał dla całej Europy. Premier Czech, Petr Fiala, już zaciera ręce, mówiąc, że to kluczowy krok, by przemysł samochodowy w kraju nadal się rozwijał. Toyota, zresztą też tego chce. W 2024 roku sprzedała w Europie 1,2 miliona aut, co dało jej 7% udziału w rynku. Teraz, z planami na 14 modeli elektrycznych do 2026 roku - w tym odświeżonego bZ4X, C-HR+ i Urban Cruisera - jasno pokazuje, że nie zamierza oddać pola nie tylko Tesli czy Volkswagenowi ale przede wszystkim chińczykom. A Kolin? Kolin to ich przyczółek, z którego zaatakują rynek EV.
Toyota i elektryki, czyli miłość z rozsądku?
Toyota nadal kocha swoje hybrydy. I dobrze, bo są fajne. Ale ten ruch z elektrykami to coś więcej niż tylko ukłon w stronę unijnych regulacji. To znak, że nawet najbardziej uparci tradycjonaliści w motoryzacji widzą, że prąd to pomimo wszystko przyszłość. Albo przynajmniej jej spory kawałek. Toyota mówi o neutralności węglowej w Europie do 2035 roku, a Kolin to ich poligon doświadczalny. Toyota rzuca zatem rękawicę i mówi: „Dobra, zrobimy elektryka, ale na naszych zasadach!”.
Na razie Toyota milczy o szczegółach
Jaki to będzie SUV? Nie wiadomo. Wiem za to, że fabryka w Kolinie ma potencjał, by produkować 300 000 aut rocznie, więc 100 000 elektryków to dopiero początek. Do tego dochodzi mega hub logistyczny, który Toyota otworzyła w Kolinie w 2024 roku za 17 milionów euro, żeby przyspieszyć dostawy w Europie Środkowej. To wszystko pokazuje, że Toyota nie tylko mówi, ale i działa.