Strona główna/Clacson/Świąteczne prezenty. Kiedyś hitem był plastikowy, kiwający głową piesek…

Świąteczne prezenty. Kiedyś hitem był plastikowy, kiwający głową piesek…

21 grudnia 2023

Boże Narodzenie to czas prezentów. Ktoś powie, że jeżeli chodzi o zmotoryzowanych, to prezenty już były. Przed wyborami parlamentarnymi. W postaci zniesienia opłat za korzystanie z państwowych autostrad, paliw w cenie poniżej 6 złotych za litr, przywrócenia kursów reedukacyjnych, pozwalających zredukować stan konta z punktami karnymi. Teraz pozostaje nam co najwyżej wysyłanie listów do - zależnie od światopoglądu lub miejsca zamieszkania - św. Mikołaja, Gwiazdora, Aniołka czy Dziadka Mroza, z prośbą, by owe miłe gesty nie zostały przez nową władzę unieważnione. 


Nie przesadzajmy jednak z marudzeniem, bo wybór podchoinkowych upominków dla kierowców nadal pozostaje bardzo duży. Od nieśmiertelnego zestawu zimowego w postaci skrobaczki do szyb i odmrażacza zamków, po kamerki samochodowe i vouchery na przejażdżkę Ferrari. Banalne? Szukacie czegoś ciekawszego? No to proponuję wycieczkę w przeszłość. "Tuning" a'la PRL...


W tamtych siermiężnych czasach chcący wyróżnić się właściciel auta musiał sobie radzić z pomocą rodzimych rzemieślników i bazarów, oferujących nowinki importowane wprost z dalekiej Azji. Absolutnym hitem był plastikowy, kiwający głową  piesek. Umieszczony na półce pod tylną szybą wprawiał w miły nastrój innych kierowców, jadących za tak doposażonym samochodem.

Bardzo popularne były także różnego rodzaju ozdoby kierownicy. Na przykład milutkie w dotyku futrzaki czy gumowe nakładki, w zamyśle upodabniające fiata 125p do rasowego samochodu rajdowego. Na końcówce drążka zmiany biegów - „bursztynowa” gałka. Dla tradycjonalistów - zawieszony pod lusterkiem wstecznym medalik z wizerunkiem św. Krzysztofa, patrona zmotoryzowanych. Dla wojowniczych - miniaturowe rękawice bokserskie. Dla estetów - wykonana z farbowanych piór papuga naturalnej wielkości. Do tego dyndająca na żyłce płyta CD, rzekomo zakłócająca działanie policyjnych radarów.

Na siedzeniach koniecznie pokrowce. Spełniały one trojaką funkcję. Po pierwsze, chroniły ciała kierowcy i pasażerów przed niemiłym skajem foteli. Po drugie sprawiały, że kolejny właściciel otrzymywał auto z wnętrzem „prawie jak nówka”. Po trzecie wreszcie - zadawały szyku. Zwłaszcza, jeżeli zostały wyprodukowane z  materiału imitującego lamparcią skórę…

Lifting uzupełniały (niekiedy maskując dziury w blasze) naklejki na karoserię z nazwami zachodnich koncernów paliwowych, luksusowych marek samochodów czy dowcipnymi napisami. „Mój drugi samochód to Porsche” - czytaliśmy na samoprzylepnym pasku nad tablicą rejestracyjną malucha.  

Całość uzupełniały chromowane nakładki na końcówki tłumików, „złote” kołpaki, poprawiające aerodynamikę spojlery i owiewki na bocznych szybach. Połowę bagażnika wypełniał niskotonowy głośnik, zagłuszający potężnym basem ujadanie kundli w całej okolicy. 

Sprawdziłem. To wszystko nadal da się kupić i położyć pod choinką w trzeciej dekadzie XXI wieku. Nie wykluczając maskotek-piesków. Ulepszonych, bo teraz nie tylko kiwających głowami na nierównościach dróg, ale dodatkowo świecących na zielono oczami.

Wesołych Świąt!

 CLACSON


Szukasz samochodu? Doradca VEHIS ma dla Ciebie oferty ponad 8 000 dostępnych samochodów!
Wysyłając formularz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych wg [tych zasad]
Kontakt
Biuro Obsługi Klienta
+48 32 308 84 44
bok@vehis.pl
Jesteśmy członkiem
Obserwuj nas: