No i słowo stało się ciałem, a zapowiedź aktem prawnym. Będziemy jeździć za darmo wszystkimi dotychczas płatnymi odcinkami państwowych autostrad! Wszystkimi, to znaczy konkretnie dwoma. Aha, w pakiecie dostaliśmy od rządzących jeszcze jeden prezent - zakaz wyprzedzania przez ciężarówki na drogach szybkiego ruchu... Położenie kresu osławionym "wyścigom słoni" z pewnością zostanie przyjęte z zadowoleniem przez tysiące zmotoryzowanych Polaków, ale czy naprawdę aż tak bardzo jest się z czego cieszyć?
Przyznaję, mnie też rośnie gula, gdy widzę przed sobą zjeżdżającą na lewy pas cysternę, która zabiera się za wyprzedzanie innej cysterny. Wiem, że jest to proces mozolny i potrwa długo. Często bardzo długo. Dlatego wku... wkurza i skłania do wypowiadania mocnych słów. Z drugiej strony bądźmy uczciwi: dla zdecydowanej większości kierowców samochodów osobowych kilku lub nawet kilkunastominutowe opóźnienie w dotarciu do celu podróży, spowodowane zwyczajami kolegów z ciężkich pojazdów, nie ma żadnego znaczenia.
Inaczej wygląda sytuacja w przypadku zawodowych szoferów ciężarówek. Owszem, można podejrzewać, że u niektórych z nich odzywa się od pokoleń zakodowany w naszych rodakach wewnętrzny przemożny przymus wyprzedzenia znajdującego przed nimi pojazdu. Jestem pewny, że przed laty dotyczyło to woźniców ciągniętych przez stare chabety furmanek z węglem czy zbożem. Ówczesne "wyścigi szkap" na traktach i gościńcach musiały niemożebnie irytować młodych gniewnych, powożących bryczkami zaprzężonymi w parę kłusaków...
Tradycja jest tradycją. Jednak większość kierowców pojazdów ciężarowych ma niewątpliwie racjonalne powody do pośpiechu. Ludzie ci pracują bowiem pod nieustanną presją terminów, ustalonych godzin odbioru towaru, oczekiwań pracodawców.
Rodzi się też pytanie o egzekwowanie nowo wprowadzanego zakazu. Sprawcy innych nagminnie popełnianych na autostradach i ekspresówkach wykroczeń pozostają przecież zazwyczaj zupełnie bezkarni. Myślę tu o tych, którzy jeżdżą zdecydowanie zbyt szybko, "siedzą na zderzaku", wyprzedzają pasem awaryjnym itp. Mogę się założyć, że policja będzie zasypywana nagraniami z kamerek w samochodach osobowych, dokumentującymi naganne zachowania kierowców ciężarówek.
Zwróćmy jednak uwagę na pewien szczegół. Otóż uchwalony właśnie przepis zabrania "kierującemu pojazdem o masie całkowitej powyżej 3,5 tony wyprzedzania pojazdu samochodowego na autostradzie i drodze ekspresowej o wyłącznie dwóch pasach ruchu przeznaczonych dla danego kierunku ruchu, chyba że pojazd ten porusza się z prędkością znacznie mniejszą od dopuszczalnej dla pojazdów ciężarowych obowiązującej na danej drodze. Hm..."znacznie mniejszą", czyli jaką?
Aby ukarać kierowcę ciężarówki, trzeba będzie zidentyfikować wyprzedzany przez niego pojazd i sprawdzić na tachografie, z jaką prędkością poruszał się w kluczowym momencie. Oceniając, czy była ona "znacznie mniejsza" od dopuszczalnej. Czy to w ogóle możliwe? Kto będzie zaprzątał sobie głowę podobnymi dochodzeniami? Dlatego - ostrożnie z entuzjazmem.
CLACSON
Pozostał teksty tego autora znajdziesz TUTAJ.