Odporne. Dzikie. Mocne. Tabuny z Livna w Bośni i Hercegowinie należą do ostatnich stad dzikich koni w Europie. Każdy, kto planuje poszukiwanie przygód w Bośni, musi odwiedzić krasowy płaskowyż Kruzi u podnóża góry Cincar. Najlepiej porządnym, terenowym samochodem.
Elisabeth i Christian Houdek, znani w Austrii fotografowie pojechali Fordem Ranger Raptor (nasz test tego auta znajdziesz TUTAJ) z Austrii do Livna w Bośni pod granicą z Chorwacją. Od 2015 roku para regularnie podróżuje w te rejony, aby obserwować zachowanie stada koni w ich naturalnym środowisku. I tak powstały piękne zdjęcia dzikich koni i Forda Ranger Raptora.
Pierwsze grupy dzikich koni pojawiły się w Livnie pięćdziesiąt lat temu. Podobnie jak w Polsce, na Bałkanach w latach 70. miała miejsce mechanizacja rolnictwa. Mieszkańcy wsi Livno dali wolność kilkunastu koniom pociągowym, zastępując je ciągnikami.
Konie z gór, które są potomstwem tych kilkunastu założycieli stada, są więc europejskim odpowiednikiem Mustangów, zdziczałych koni, które zbiegły z zagród pierwszych amerykańskich osadników.
Tabun z Bośni, mimo mroźnych zim, żyjących w górach drapieżników i wojny w latach 90., rozmnożył się i podzielił na mniejsze. Wojnę przetrwało tylko 50 koni. Do roku 2010, kiedy zwierzęta objęła ochrona prawna, było ich już 200. Z czasem wykształciły odporność na trudne warunki pogodowe i choroby, a obecnie ich liczba wzrosła do prawie 1000 sztuk.