Minęła kolejna zima. Jakoś tak niepostrzeżenie. Ech, gdzie te niegdysiejsze niemal codzienne ostrzeżenia przed gołoledzią, błotem pośniegowym, zawiejami i zamieciami... Gdzie rutynowe narzekania na drogowców... Gdzie wciąż na nowo powielane mądrości ekspertów radzących, jak uruchomić samochód w siarczysty mróz, sprawnie usunąć lód z szyb, zapobiec przymarznięciu drzwi do uszczelek itp. Cóż, było, minęło, nadeszła wiosna, a wraz z nią tzw. wiosenne przełomy. Na nie zawsze można liczyć. Zresztą nie tylko w Polsce, o czym świadczą doniesienia w zagranicznych mediach.
Marcowy i kwietniowy wysyp dziur w drogach uznajemy za dopust boży, wręcz za jedną z klęsk żywiołowych. Niesłusznie, bowiem warto dostrzec dobre strony ich wiosennej wszechobecności.
Dziury w drogach aktywizują lokalną społeczność. Mieszkańcy nagle przypominają sobie o istnieniu swoich radnych, piszą, dzwonią, interweniują. Niekiedy próbują brać sprawy we własne ręce. Parę lat temu kraj obiegła wiadomość o druhach z ochotniczej straży pożarnej w jednej z miejscowości w Zachodniopomorskiem, którzy postarali się o tłuczeń i szlakę, którym to materiałem sami naprawili ponadkilometrowy odcinek drogi, by ułatwić sobie wyjazd z remizy. Inicjatywa godna pochwały i naśladownictwa.
Dziury w drogach inspirują artystów, którzy przekształcają je w ciekawe instalacje, zamieniają w obrazy 3D, w oryginalny sposób fotografują, urządzają w nich kwietniki, oczka wodne. Zresztą fantazja buzuje nie tylko w ludziach sztuki. Wystarczy wspomnieć pomysłowość drogowców, którzy parę lat temu wyrwy w gruntowej ulicy Marii Wicherkiewicz w Poznaniu wypełniali asfaltem. Czym zyskali sobie sławę wykraczającą daleko poza stolicę Wielkopolski.
Trudno przecenić znaczenie dziur w jezdni dla bezpieczeństwa ruchu. Po dziurawych drogach kierowcy poruszają się znacznie wolniej i ostrożniej niż po równych jak stół. Niestety, wiele osób dostrzega tę oczywistą zależność poniewczasie. Dlatego niemal każdy remont nawierzchni skutkuje zalewem wniosków o montaż progów zwalniających. A wystarczyło pozwolić działać czasowi i siłom natury...
W czasach panoszącej się mechanizacji, automatyzacji, sztucznej inteligencji, dziury w drodze, a konkretnie sposoby ich naprawy, przywracają wiarę w człowieka i jego tradycyjnie rozumianą pracę. Widok ekipy, która ręcznie wrzuca dymiącą masę bitumiczną w ubytki nawierzchni i mozolnie wyrównuje ją szuflami musi radować serce każdego humanisty.
Wszystkie tekstu CLACSONA znajdziesz TUTAJ.